piątek, 24 maja 2013

Rozdział 14

No dobra nie było by gdyby nagle drzwi się nie otworzyły i nie zobaczyłabym w nich...... Zrozpaczonej Lilo, Zayna i Liama.
K - Kto umarł - zapytałam się ich, a oni zdziwieni na mnie spojrzeli - Nie patrzcie się tak bo zaraz zejdę z tego świata. - tylko to powiedziałam i już po chwili byłam w ich objęciach.
L - Ty żyjesz - wyszeptała i się rozpłakała.
K - Ej nie płakaj bo ja zaraz też zacznę - powiedziałam a do oczu już napływały mi łzy - A ty nie powinnaś być na randce z Niallem.
L - Ty jesteś ważniejsza  - powiedziała i znów mnie przytuliła.
Li - Przepraszam - powiedział nagle a ja posłałam mu wzrok pod nazwą co ty pierdzielisz - To moja wina.
K - Niby z jakiej paki.
Li - Bo Danielle jest moją dziewczyną i gdybyś się z nią nie pokłóciła nie wyszłabyś z domu - i bam ten też ryczy. No co za naród.
K - Tylko ty nie płacz - powiedziałam błagalnie do Zayna, no ale na co ja głupia liczę. Ten już ryczał. - No czemu no czemu się pytam - powiedziałam pod nosem - Nagle drzwi sali trzasnęły i wpadła reszta hołoty.
Lou - Mała co jest co się dzieje - krzyczał i kręcił się w kółko.
N - Może jesteś głodna - zapytał Niall podsuwając mi pod nos żelki.
H - Chcesz mogę przywieść ci kotka pluszowego do przytulania - powiedział i ze łzami w oczach patrzył na mnie.
K - Ludzie nic mi nie jest - krzyknęłam a wszyscy na mnie spojrzeli - No co, a teraz niech któryś pójdzie mi po jakąś piżamę.
Li - No wiesz tak jakby my mamy już dla ciebie piżamę - powiedział i podrapał się po głowie.
K - No to dajcie mi ją - Zayn niepewnie podał mi torbę.
L - Jak ty chcesz się przebrać - zapytała wskazując na aparaturę do mnie przyczepioną.
K - Tak - powiedziałam uśmiechnięta i po odpinałam kabelki.
Z - Ale tak nie wolno.
K - Co nie wolno. Wolno wszystko - poszłam do łazienki, gdzie wyjęłam piżamę od chłopaków i ją ubrałam. - Serio? - zapytałam wychodząc - piżama z One Direction.
Li - Innej w domu nie było.
K - Niech wam będzie, że wierzę. - usiadłam na łóżku, ale długo się nie nasiedziałam gdyż wpadł mój ukochany doktorek.
Lek(Lekarz) - Ja pierdole znowu ty - powiedział na przywitanie a ja się wyszczerzyłam.
K - Jak miło pana znów widzieć, ale już chyba mówiłam coś  na temat pierdolenia z tego co pamiętam.
Lek - Mam cię dosyć jedziesz na badania i cię wypisuje.
Li - Ale tak nie wolno - powiedział mój brat a lekarz na niego spojrzał.
Lek - Ale ona działa mi na nerwy jak wy z nią wytrzymujecie.
Li - To moja siostra - powiedział a lekarz z politowaniem pokiwał głową.
Lek - To ci współczuje - powiedział wychodząc.
K - Skurwiel - krzyknęłam za nim.
H - Nie no niezły doktorek - powiedział z uśmiechem na ustach, tylko skończył mówić przylazła pielęgniara.
P - Przepraszam, ale proszę wyjść - zarządziła, chłopcy posłusznie z Lilo wyszli tylko Zayn ociągał się z tyłu. Przed samym wyjściem zawrócił i pocałował mnie w policzek. Kuźwa co to było?

Przepraszam, że krótki i nudny, ale miałam pomysł i mi on wyleciał z głowy, a że chciałam, żebyście coś mieli to wstawiam te bzdury przepraszam ;(

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 13

Właśnie siedziałam sobie na chmurce i patrzyłam na wszystko z góry. Fajnie było umieć latać. Aktualnie z nudów siedziałam i plułam na innych. Prawie nie spadłam z białego puszku kiedy moja ślina trafiła faceta w oko, a on zaczął przeklinać na Londyńską pogodę. Ahhh nie ma to jak być mną. Z nudów wyczarowałam sobie wędkę i już miałam ją zarzucać kiedyś coś szarpnęło mnie za ramię. Zdezorientowana siadłam prosto i znów poczułam to dziwne uczucie. Nagle wokół mnie była tylko ciemność. Próbowałam otworzyć oczy, ale nie wychodziło mi to, a do moich uszu dobiegł przestraszony krzyk lekarzy.
L - Pospieszcie się zaraz znów możemy ją stracić.
L1 - Proszę o podanie większej ilości krwi.
L2 - Zaszyj to szybko zaraz się wykrwawi - gdy to usłyszałam chyba zemdlałam. A może tylko się wyłączyłam nie mam pojęcia. Swoją świadomość odzyskałam jakiś czas później. Niestety oczu nadal nie mogłam otworzyć. Było tak jakbym to nie teraz ja panowała nad swoim ciałem. Jakbym była tu tylko obserwatorem. Poczułam na swojej dłoni jakieś ciepło i chwile później czyjś szloch. Chciałam otworzyć oczy i zobaczyć kto to i pocieszyć ale za Chiny Ludowe nie mogłam.
Z - Proszę nie zostawiaj mnie - usłyszałam nagle czyjś szept i rozpoznałam w nim Zayna - Nie możesz mnie tu zostawić bo - ucichł na chwilę. MÓW CZŁOWIEKU JA CHCĘ TO WIEDZIEĆ. Krzyknęłam w myślach - Bo cię kocham. Jesteś dla mnie wszystkim  - wyszeptał i delikatnie pogłaskał mnie po policzku. No to zgon bo tego to ja żem się nie spodziewała. Dosłownie dlaczego nie mógł wyznać na przykład, że jest synem Chucka Norissa, o albo bratem Justina Biebera. Ale nie on musiał wyskoczyć jak Filip z Konopi, że mnie kocha. Dobra lubię go i to bardzo, ale no proszę was kto nie kocha tych jego brązowych paczadełek, które pełne są uczuć i tak fajnie świecą jak jest szczęśliwy. Albo jak przygryza tą swoją całuśną wargę. Zaraz zaraz ten wypadek źle na mnie działa jaka ci całuśna warga. Warga jak warga należy do ust i ma ją każdy człowiek na ziemi. Ale nie taką co Zayn. No ja żesz pierdziele zaraz walnę pod ten samochód znów jak nie przestanę myśleć o tym zajebistym Mulacie. Nosz gdzie patelnia, gdzie ta cholerna patelnia. Pewnie jak zawsze gdy jest potrzebna ktoś się nie bał i zajebał. Nagle poczułam jak ktoś wbija coś w moją rękę.
K - Popierdoliło was czy co zabierajcie to coś ode mnie - krzyknęłam, ale niestety tylko w myślach. Poleżałam jeszcze trochę i z nudów zaczęłam sobie wyobrażać Louisa w sukience. Na ten widok podsunięty w mojej wyobraźni wybuchnęłam śmiechem.
Li - Ona się uśmiecha - powiedział nagle mój braciszek a ja w duchu złapałam się za serce, wystraszył mnie dziad jeden. - A teraz ma minę jakby chciała kogoś zabić.
K - Ciebie deklu - krzyknęłam ale mnie nie usłyszał. Znudzona zaczęłam ćwiczyć otwieranie oczu. Nagle uchyliłam je na chwilę i już chciałam wrzeszczeć z radości kiedy światło słoneczne mnie poraziło i znów je zamknęłam. Ale ja jak to ja nie nazywałabym się Kornelia Milis. Znów męczyłam się dłuższą chwilkę z tymi zawziętymi powiekami aż w końcu udało mi się je otworzyć. Zobaczyłam w okół siebie mnóstwo pluszaków i biel sali. - Ja pierdole jak w psychiatryku - powiedziałam pod nosem i chciałam wstać, ale zobaczyłam że jestem przypięta do jakiejś kroplówki - Po chuja to - zapytałam samą siebie. Chcąc nie chcąc musiałam siedzieć na tyłku. W tym czasie postanowiłam ocenić swój stan zdrowia. Podniosłam kołdrę i zaczęłam się oglądać. Na nogach paręnaście siniaków i zadrapania, normalka, dalej brzuch, hmmm lekkie rozcięcie, co dalej klatka piersiowa prócz jakiś urządzeń nie było nic. Prawa ręka ta pieprzona kroplówka, lewa hm dość duży bandaż, który był poplamiony gdzieniegdzie krwią. A dalej cóż nie widzę bo lusterka brak. Znudzona czekaniem na cud wcisnęłam guziczek przyzywający pielęgniarkę. Po chwili pojawiła się w mojej sali.
K - Kiedy mogę wyjść  -powiedziałam znudzona.
P - Boże dziękuje obudziłaś się biegnę po lekarza - krzyknęłam i puf już jej nie było.
K - Ja pierdole cud nad Wisłą normalnie - szepnęłam pod nosem i zaczęłam bawić się poszewką od kołdry. nagle do sali z hukiem wbiegła pielęgniarka i jakiś lekarz w białym kitlu.
L - Jak się czujesz - zapytał machając mi latarką przed oczami.
K - Niech pan uważa bo oślepnę od tego badziewia - powiedziałam zamykając oczy.
L - A ile palców widzisz - pokazał dłoń.
K- Liczyć jeszcze umiem i pan pokazuje aż jeden wow mądrość normalnie - powiedziałam znudzona.
L - Cud normalnie powinnaś już nie żyć a ty siedzisz i jak widzę się nudzisz.
K - Nie nowość. Kiedy wyjdę.
L - Dziewczyno 19 godzin temu przeszłaś ciężką operację, na której umarłaś klinicznie i cię odratowaliśmy a ty się pytasz kiedy wyjdziesz.
K - No tak a i jeszcze jedno ma pan lusterko.
L - Ja pierdole Sally przynieś jej lusterko, a ty młoda damo odpoczywaj jutro zaczynamy badania.
K - Dobrze tylko dam panu radę.
L - Jaką?
K - Niech pan tak nie pierdoli bo pan rodzinę powiększy - powiedziałam i się zaśmiałam a wkurzony doktorek wyszedł z sali. Po chwili wróciła pielęgniarka z lusterkiem przejęłam je od niej i zaczęłam się w nim przeglądać. Zaczęłam od szyi miałam z lewej strony duży plaster, okej to nic takiego idziemy dalej. Broda małe zadrapanie, policzki to samo, oczy normalne może lekko przyćpane ale to normalka, czoło hmm plaster na lewej brwi i środku czoło, a dalej to już jakiś bandaż na głowie. A więc słowo które to wszystko podsumuje. Dupa blada dupą czarną poganiana, ale nie jest tak źle Rutinoskorbin można schować do szafki większa dawka sikania nie potrzebna. Do wesela wszystko się zagoi więc tragedii nie ma. No dobra nie było by gdyby nagle drzwi się nie otworzyły i nie zobaczyłabym w nich...... 

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 12

Obudziłam się w swoim łóżku. Oł to było dziwne, ostatnie co pamiętam to patrzenie na chmury. Zdziwiona wstałam z łóżka i zaczęłam się rozglądać. Nie zobaczyłam nic dziwnego, tylko swoją sypialnie. Ooo może nauczyłam się tajników teleportacji. To byłoby fajne. Pomyślałam z uśmiechem, ale jak tylko pomyślałam o ponownym ujrzeniu Eleanor Calder w moich żyłach krew zaczęła szybciej płynąć. Suka jedna inaczej nie powiem. Jak ja jej nienawidzę, dosłownie. Tylko ona potrafi rozpierdolić człowiekowi życie. Ze łzami złości w oczach poszłam do łazienki. Dla rozluźnienia i pomyślenia odkręciłam zimną wodę w prysznicu i na nic nie zważając siadłam we wczorajszych ciuchach pod strumieniem wody. Głowę oparłam o kafelki i na spokojnie zaczęłam myśleć. Gdyby ona się nie pojawiła, co by było dalej, gdyby nie wyznała prawdy o Nicolasie, czy Nico zostałby w Londynie? Czy nasza przyjaźń przetrwałaby? Czy nadal bylibyśmy Trzema Muszkieterami? Za dużo tego jak na jedną głowę. Zdecydowanie. Zakręciłam wodę i wyszłam w mokrych ciuchach spod prysznica. Spojrzałam na siebie w lustrze.
K - Jesteś zajebista - szepnęłam - Możesz zdobywać świat tylko musisz pokazać prawdziwą siebie zdejmij maskę ukaż twarz - szepnęłam. - Nie popełnię tych samych błędów, co Ty Nie pozwolę sobie na tak nieszczęśliwy los. Nie załamię się jak Ty - powiedziałam do swojego odbicia i pobiegłam szybko po zeszyt i długopis, gdzie zapisałam szybko te słowa i zaczęłam wymyślać kolejne. Zalewając się łzami pisałam. Nawet nie wiem kiedy trzymałam w ręce kartkę zapisaną linijkami tekstu. Nie zważając na mokre ciuchy pobiegłam do pokoju muzycznego. Siadłam na krzesełku przy fortepianie i otworzyłam klapę. Przeciągnęłam palcami po klawiszach i wsłuchiwałam się w dźwięk przez nie wydawany. Nagle naszła mnie wena, już wiedziałam które klawisze nacisnąć. Położyłam tekst na podkładce pod nuty i uderzając w klawisze zaczęłam śpiewać:
Nie popełnię tych samych błędów, co Ty
Nie pozwolę sobie na tak nieszczęśliwy los
Nie załamię się jak Ty
Twój upadek był bolesny
Nauczyłam się, że nie można brnąć tak daleko


Przez Ciebie
Nigdy nie zbaczam z mojej ścieżki
Przez Ciebie
Nauczyłam się bezpiecznie żyć,
Więc nikt mnie nie zrani
Przez Ciebie
Trudno mi zaufać
Nie tylko sobie, ale wszystkim wokół
Przez Ciebie
Boję się


Gubię swą drogę
I pewnie niedługo mi to wytkniesz
Nie mogę płakać,
Bo wiem, że jest to słabością w Twoich oczach
Wyciskam z siebie nieszczere uśmiechy,
Każdego dnia mojego życia
Moje serce nie może się złamać,
Bo przecież nigdy nie było w całości 


Przez Ciebie
Nigdy nie zbaczam z mojej ścieżki
Przez Ciebie
Nauczyłam się bezpiecznie żyć
Więc nikt mnie nie zrani
Przez Ciebie
Trudno mi zaufać
Nie tylko sobie, ale wszystkim wokół
Przez Ciebie
Boję się


Patrzyłam, jak umierasz
Słyszałam, jak płaczesz
Każdej nocy w Twoim śnie
Byłam taka młoda
Powinniście byli wiedzieć, zamiast opierać się na mnie
Nigdy nie myślałeś o innych
Dostrzegałeś tylko własny ból
A teraz ja płaczę
W środku nocy
Z tego samego, cholernego powodu


Przez Ciebie
Nigdy nie zbaczam z mojej ścieżki
Przez Ciebie
Nauczyłam się bezpiecznie żyć
Więc nikt mnie nie zrani
Przez Ciebie
Robiłam co w mojej mocy, żeby zapomnieć o wszystkim
Przez Ciebie
Nie wiem jak dopuścić do siebie kogokolwiek innego
Przez Ciebie
Wstydzę się swojego życia, bo jest puste
Przez Ciebie
Boję się


Przez Ciebie
Przez Ciebie
Wcisnęłam ostatni klawisz i otarłam spływające po policzku łzy. Nagle drzwi od salki huknęły.
Li - Mała co ci się stało? - krzyknął przestraszony. Podniosłam wzrok na brata.
K - Nic, po prostu za dużo kurzu się tu nazbierało - powiedziałam łamliwym głosem.
Li - Mnie nie oszukasz.
K - A co chcesz wiedzieć, że przez pojawienie się panny Calder wszystkie wspomnienia znów się pojawiły w mojej głowie - wrzasnęłam i chciałam wyjść, ale przytrzymał mnie mocny uścisk ramion Liama.
Li - Ćsii nie płacz, pomogę ci - szepnął mi we włosy, a ja się do niego przytuliłam.
K - Dziękuje za to, że jesteś - szepnęłam i pocałowałam go w policzek.
Li - Jak chcesz to za godzinę możesz poznać moją dziewczynę Danielle.
K - Ty masz dziewczynę?
Li - Tak jakoś wyszło - powiedział z uśmiechem.
K - To jak pozwolisz idę się przebrać - powiedziałam posyłając mu uśmiech.
Li - Leć - powiedział i wziął do rąk gitarę po czym zaczął coś tam brzdąkać. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z sali muzycznej zamykając za sobą drzwi. Zaczęłam kierować się w stronę swojego pokoju kiedy nagle nie wiadomo skąd pojawił się przede mną Niall.
N - Hej mała - przytulił mnie do siebie - Co ty taka mokra.
K - No wiesz na twój widok każda robi się mokra - powiedziałam z uśmiechem - Ah co za pech są jednak wyjątki.
N - Nie o to mi chodziło - ze śmiechem walnął mnie w ramię.
K - Jeśli o to pytasz - pokazałam na siebie - to musiałam coś przemyśleć.
N - Aż tak się spociłaś?
K - Nie debilu myślałam pod prysznicem.
N  W ubraniach? Nie szkoda ci.
K - Jakoś nie, a tak poza tym to co ty taki wesoły - zapytałam wskazując na jego uśmiechniętą twarz.
N - Mam dzisiaj randkę.
K - Z kim?
N - Z twoją siostrą - powiedział uśmiechając się z rozmarzeniem.
K - Uuu miłość kwitnie - powiedziałam ze śmiechem - powodzenia, a teraz wybacz idę się przebrać bo mi się gatki przylepiły do tyłka. - powiedziałam szeptem.
N - Hahhaah dobre - zaśmiał się i zszedł na dół, a ja poszłam do siebie. Szybko wzięłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Zdjęłam mokrą odzież z siebie i ubrałam się w to.  Rozczesałam tylko włosy i założyłam full capa. Gotowa zeszłam na dół. Nikogo tam nie zastałam zdziwiona siadłam na kanapie w salonie i włączyłam sobie Toy Story 3. Nagle obok mnie pojawił się Liam.
Li - Czemu oglądasz beze mnie - zapytał smutny.
K - Bo myślałam, że mnie wystawiłeś i sobie poszedłeś.
Li - Nie ważył bym się - powiedział z uśmiechem i mnie przytulił do siebie. Wtuleni w swoje ciała zaczęliśmy oglądać bajkę. Nagle drzwi się otworzyły i weszli przez nie Louis, Harry i jakaś dziewczyna z burzą loków na głowie. Gdy zobaczyła mnie i Liama, w jej oczach pojawiły się łzy.
D - Nie spodziewałam się tego po tobie Liam - powiedziała łamiącym się głosem.
Li - Danielle to nie tak - oderwał się ode mnie i podszedł do dziewczyny, ta jednak walnęła go tylko w twarz, na co ja zareagowałam wściekłością.
K - Chcesz się wyżyć idź na trening box'u - powiedziałam i podeszłam do nich.
Lou - Kornelia proszę cię - powiedział błagalnym głosem.
D - I ty dziwko śmiesz się jeszcze odzywać - powiedziała opryskliwie.
K - Ja pierdole z kim wy chodzicie, bo z tego co wnioskuje to twoja dziewczyna Liam.
D - Była.
Li - Danielle ty nie rozumiesz.
D - Niby czego, że zdradzasz mnie z tym czymś co nawet nie ma wyglądu tylko wygląda jak potwór i w przebraniu mężczyzny. - powiedziała złośliwie a w moich oczach pojawiły się łzy.
K - Dziękuje za twoją opinię naprawdę dzięki za szczerość.
Li - Przesadziłaś.
Z - Co jest - zapytał wchodząc  - Lia ty płaczesz.
K - Zdaje ci się. - powiedziałam a on podszedł i mnie przytulił.
D - I ciebie Zayn też zaczarował ten facet - powiedziała pogardliwie.
Z - Wiesz Danielle ładnie mówisz o siostrze swojego chłopaka - powiedział a ona zrobiła wielkie oczy.
K - Nie będę was drażnić swoją osobą, naprawdę przepraszam za to kim jestem - powiedziałam i wyszłam z domu.
Li - Korni zostań - wrzasnął za mną. Ja wskoczyłam w tym czasie na deskę i zaczęłam jechać, usłyszałam tylko krzyk chłopaków aby Zayn za mną biegł. Nie zważałam na to tylko przyspieszyłam. Ze łzami spływającymi po policzkach zapomniałam rozejrzeć się po policzkach i nagle poczułam jakiś ból i pochłaniającą mnie ciemność. W ostatnich sekundach świadomości usłyszałam tylko krzyk chłopaka który krzyczał moje imię.

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 11

Zła wyrwałam się Nicolasowi i wyszłam do ogrodu. Tam zaczęłam  sfrustrowana wrzeszczeć a sąsiedzi zaciekawieni wyszli z domu. Nagle moja jakże kochana stara sąsiadka pani Jackins zaczęła na mnie wrzeszczeć.
PJ - A tobie co dziecko w dupie ci się poprzewracało to spokojne osiedle a nie dom dla takich pomyleńców jak ty.
K - Zamknij mordę kapciu - powiedziałam i kucnęłam na trawie.
PJ - Jak ty do mnie mówisz.
K - Niech se pani idzie do domu oglądać Modę na Sukces a nie patrzy pani na mnie, przecież jestem tylko małpą w zoo - powiedziałam a załamana kobieta weszła do środka. Reszta sąsiadów wzięła z niej przykład. Ja zrozpaczona siadłam na trawie i zaczęłam myśleć. Nagle do ogrodu wylazła ta szmata do podłogi w towarzystwie Louisa.
Lou  - Korni poznaj moja dziewczyna Eleanor Calder.
K - Spieprzaj - powiedziałam i zaczęłam bawić się trawą.
E - Kogo widzą moje oczy stara przyjaciółeczka - zaśmiała się sarkastycznie.
K - Zamknij tą jadaczkę dwulicowa małpo - powiedziałam i wstałam do niej.
E - Bo co.
K - Nie wiem jak możesz się tu jeszcze pokazać po tym co zrobiłaś.
Lou - Dziewczyny - zaczął ale przerwałam mu machnięciem ręki.
E  -Co niby zrobiłam powiedziałam światu prawdę.
K - Tylko suka bez uczuć może wstawić do internetu i naśmiewać się ze swojego przyjaciela za to, że jest gejem - krzyknęłam jej w twarz, a ona wyszczerzyła swoje krzywulce.
Lou - Dziewczyny proszę spokój.
E - I moim zdaniem dobrze zrobiłam - wyszczerzyła się jeszcze bardziej.
K - Zaraz ci ten uśmieszek przyczepie do twojego grubego tyłka - wrzasnęłam i już chciałam się na nią rzucić kiedy jakieś silne męskie ramiona przytrzymały mnie w miejscu - Puszczaj.
Z - Uspokój się nie warto - szepnął mi do ucha i wzmocnił uścisk. Z domu wybiegł Nico.
Ni - Kori proszę nie rób tego stało się - powiedział smutno - Stałem się pośmiewiskiem i bardzo dobrze. Szkoda tylko, że dopiero teraz to ujrzałem. Wyjechałem nie przez pracę rodziców tylko przez to, że chciałem się zabić. Przez to, że nie umiałem poradzić sobie z tą presją z tymi wyzwiskami. - powiedział, a po jego jak i moim policzku spłynęła łza.
K - teraz to naprawdę cię zabiję - wrzasnęłam i chciałam rzucić się na Eleanor, ale Malik jeszcze bardziej oplótł swoje ramiona wokół mnie.
Lou - A tak w ogóle to Eleanor skąd wiedziałaś gdzie mnie szukać - powiedział zamyślony.
E - Aby wkurzyć tą sukę zrobię wszystko - uśmiechnęła się perfidnie i kręcąc przyczepą wyszła z mojego domu.
Lou - Eleanor zaczekaj - krzyknął za nią a ona pokazała mu tylko środkowy palec i sobie poszła.
Z - Już mogę cię puścić - zapytał spokojny a ja cała się trzęsąc siadłam na trawie i ukryłam twarz w dłoniach. Nagle poczułam na sobie trzy pary rąk. Byłam przytulana równocześnie przez Zayna, Nico i Louisa.
Lou - Przepraszam za nią - powiedział smutno.
K - To nie ty powinieneś przepraszać tylko ona.
Ni - Mała nie warto co było to się nie odstanie.
Lou - Nie wiedziałem że jest taka - powiedział przygnębiony a ja go mocno przytuliłam.
K - Najwidoczniej nie pokazała prawdziwej siebie tylko udawała tak jak przy nas - powiedziała  a chłopak posłał mi uśmiech.
Z - Wiem co możemy zrobić na poprawę humoru.
K - Hmm.
Z - Ułóżcie się wygodnie na trawie - zaczął nam tłumaczyć a my grzecznie się położyliśmy - Następnie weźcie ręce pod głowę i mówicie jakie kształty przybierają chmury - powiedział zadowolony z siebie. Spojrzałam na pierwszą chmurę i ze śmiechem zauważyłam że jest to zajączek lub króliczek zajadający marchewkę. Poleżeliśmy tak jeszcze chwilę nawet nie wiem kiedy zmęczona usnęłam przytulona do Zayna.

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 10

Rano obudziło mnie czyjeś lizanie po twarzy. Nie otwierając oczu próbowałam pozbyć się tej ofiary. Lecz to coś ugryzło mnie w palec. Otworzyłam oczy i zdziwiona zobaczyłam, że to Lucky mój piesek.
K - A kto cię tu mały maszkaronie wpuścił - zapytałam i przytuliłam się do zwierzaka.
Li - A wpuściłem ja - powiedział zadowolony Liam i wstał z fotela, na którym czytał gazetę. Zdziwiona podniosłam brwi do góry. - Nie patrz tak na mnie Lili i Niall robią śniadanie.
K - Kto ją do kuchni wpuścił - wrzasnęłam przestraszona i nie patrząc na swój wygląd zbiegłam na dół, po drodze zaliczając glebę o chodnik. W końcu po tych parunastu kilometrach (hahahah tia te kilometry ^.^ ). - Wyrzućcie do zło z kuchni - wrzasnęłam a na mój widok Zayn wypluł kawę którą akurat miał w ustach.
H - Wtf - zapytał się Harry, który w fartuszku przekręcał naleśniki.
K - To Lilson nie gotuje a Niall jej nie pomaga.
Lou - My kuchnię jeszcze chcemy mieć - powiedział Louis i wrócił do rozmawiania z marchewkami.
K - Liam - wydarłam się ile miałam siły w płucach, a chłopcy zatkali sobie uszy.
M - Korneli ucisz decybele - wrzasnęła mama, a Lilianna wybuchnęła śmiechem.
Li - Co jest - zapytał zadowolony wchodząc do kuchni.
K - Po haka budziłeś mnie o - spojrzałam na zegarek - 11, przecież to jeszcze noc - powiedziałam a chłopcy zaczęli się śmiać.
Li - Dzwonił twój telefon.
K - Iii.
Li - No i odebrałem.
K - Pozwolił kto - powiedziałam zła.
Li - I jakiś koleś coś tam gadał, że przyjeżdża bo się stęsknił czy jakoś tak.
K - Czekaj, czekaj a przedstawił się - zapytałam podekscytowana.
Li - No tak Nicholas cz Nicolas coś w ten deseń.
K - Aaaaaaaaaaaaaaa - zaczęłam piszczeć i skakać - Nico przyjeżdża Nico przyjeżdża - ekscytowałam się gorzej niż mała dziewczynka na widok Tabalugi.
Z - A kto to - powiedział dziwnym tonem.
L - Nico, ach ten Nico - powiedziała rozmarzona.
N - Co za Nico - zapytał wchodząc i drapiąc się po głowie.
K - Nico to mój zajebisty przyjaciel, który aktualnie mieszka w Paryżu, nie widzieliśmy się od jakiś 3 lat.
Li - A powiedział, że będzie za godzinę - oznajmił jak gdyby nic i usiadł z kubkiem kawy przy stole.
K - To ja lecę się szykować - pisnęłam i pobiegłam na górę. Jak tornado wbiegłam do pokoju i zaczęłam szukać jakiś ciuchów. Gdy zestaw był już wybrany pognałam do łazienki i zaczęłam się szykować. Szybko wcisnęłam na dupcię ten strój i uczesałam się w kucyka. Gotowa siałam na fotelu i czekałam na mojego best frienda. A bo wy pewnie nie wiecie kto to, a więc Nicolasa poznałam jeszcze przed śmiercią taty. To z nim były największe od pały. Razem z nim i Lilo tworzyliśmy paczkę Trzech Muszkieterów. Ja byłam Aramisem, Nico był Portosem, a Lilo Atosem. Oh dobre stare czasy. Niestety rok po śmierci taty, Trzej Muszkieterowie się rozbili, gdyż Nico przez pracę rodziców musiał się przeprowadzić. Strasznie za nim tęskniłam w końcu to mój najlepszy przyjaciel, ale bez takich. Nie kocham go no chyba, że jak brata. A nawet nie miałabym najmniejszych szans u niego, gdyż Nico gustuje bardziej w tej męskiej części ludzi. No, ale wracając do tematu te wakacje zaczynają się bardzo ciekawie. Nagle na dole rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Jakby się paliło zbiegłam na dół, ale byłam za późno, drzwi Nicolasowi otworzył nie kto inny tylko szanowny pan Malik. Szybko odpychając go od nich rzuciłam się Nicowi w ramiona i mocno się do niego przytuliłam.
Ni - Tęskniłem motylku.
K - Ja też robaczku - powiedziałam i niechętnie oderwałam się od niego, ponieważ Lilo przywaliła mi z łokcia w bok i teraz sama tuliła naszego Portoska.
Ni - Ale wypiękniałyście - powiedział kiedy już zaprowadziłyśmy go do salonu.
K - Za to o tobie tego nie można powiedzieć - powiedziałam w żartach a on rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Nagle obok nas pojawił się Malik i z głupim wyszczerzem  postawił tackę z napojami na stoliku.
Z - Nie publicznie, nie publicznie - powiedział i siadł wygodnie w fotelu, a my ze śmiechem usadowiliśmy się na kanapie.
Ni - A jak tam twoje piosenki nadal piszesz.
Lou - To ty wiesz że ona pisze i śpiewa - zapytał zdziwiony a chłopak się zaśmiał.
Ni - Nadal śpiewa tylko pod prysznicem - zapytał a ja spaliłam buraczka.
L - Hahah nie ostatnio śpiewała w pokoju muzycznym - powiedziała moja siostra a Nico wyszczerzył się do mnie.
K - A co do pisania to mam wiele nowych piosenek.
Ni - Zaśpiewaj coś.
K - Dobra - powiedziałam pewnie- Ale masz się nie śmiać.
Ni  - Nigdy się nie śmieje.
K - Nie no skąd a kto się brechtał z piosenki o KFC.
L - Ale przyznaj śmieszna była.
Ni - I ten rap o panierowanym kurczaku.
N - Ale co z kurczakiem - powiedział rozmarzony.
Z - Ty serio zaśpiewasz - zapytał zszokowany,\
K - A czemu nie - zapytałam i poszłam do góry, wzięłam kartkę z tekstem i wróciłam do zgromadzenia różańcowego. - Tylko będzie a capella - powiedziałam i zaczęłam śpiewać:

[REFREN]
Zamierzam to zrobić, zrobić to,
tak jak chce to zrobić!
Poznacie mnie tak
jak jeszcze nigdy mnie wcześniej nie znaliście
Zamierzam to przynieść, przynieść to
Zamierzam to dać, dać to.
Pokochacie mnie tak jak jeszcze nigdy nikogo nie kochaliście!

Hello, Hello, Hello, Hello
Hello, Hello, Hello, Hello

Pokochacie mnie tak jak jeszcze nigdy nikogo nie kochaliście!

[1]
Za ładnie, za czysto
Za biało, za zielono
Mali hejterzy, wielkie marzenia
Nie obchodzi mnie co o mnie myślicie,-uh!
Dwulicowi przyjaciele powiedzieli mi koniec
Co jest blisko, ha!
Zapomnij o nich.
Zobacz wiele rzeczy zmieniło się od wtedy...
Oni nie wiedzą że pochodzę z Nebraski
Czy zamierzam zrezygnować? Nie!
Miło że pytasz
Ale moja mama powiedziała mi:
Idź i goń to czego chcesz
Jestem na ścieżce/piosence więc będę szybciej rapować
Zamierzam zniszczyć tę barierę dla Ciebie i dotrzeć trochę głebiej
Zgładzać to, modlić...
jak ponury żniwiarz.
Mierzyć temperaturę - tak, mam gorączkę
Cześć! - 'konichiwa (dzień dobry po japońsku)' - czy jesteś wierzący?

[REFREN]
Zamierzam to zrobić, zrobić to,
tak jak chce to zrobić!
Poznacie mnie tak
jak jeszcze nigdy mnie wcześniej nie znaliście
Zamierzam to przynieść, przynieść to
Zamierzam to dać, dać to.
Pokochacie mnie tak jak jeszcze nigdy nikogo nie kochaliście!

Hello, Hello, Hello, Hello
Hello, Hello, Hello, Hello

Pokochacie mnie tak jak jeszcze nigdy nikogo nie kochaliście!

[2]
Za mocno, za lekko
Za ostro, za wykwintnie
Pozwól mi zrobić to co chcę
Zasznuruj to kochanie, zawiąż to w supeł
Tor wyścigowy, dwie nogi
Hollywood
Wielka przerwa!
Ssij to!
Wlot!
Pozwól mi powiedzieć naprawdę szybko jak to się stało
Oh, wylądowałam w środku
miasta
Zbierać się z Ave. St. Jam do Newbury
Imprezowanie miliondolarowe teraz
Powiedz mi kogo założyłeś na siebie
Wiele nowych przenośnych reklam
Możesz się przejmować
Zamierzam zniszczyć tę barierę dla Ciebie i dotrzeć trochę głebiej
Zgładzać to, modlić...
jak ponury żniwiarz.
Mierzyć temperaturę - tak, mam gorączkę
Cześć! - 'konichiwa (dzień dobry po japońsku)' - bardzo miło Cię poznać!

[REFREN]
Zamierzam to zrobić, zrobić to,
tak jak chce to zrobić!
Poznacie mnie tak
jak jeszcze nigdy mnie wcześniej nie znaliście
Zamierzam to przynieść, przynieść to
Zamierzam to dać, dać to.
Pokochacie mnie tak jak jeszcze nigdy nikogo nie kochaliście!

Hello, Hello, Hello, Hello
Hello, Hello, Hello, Hello

Pokochacie mnie tak jak jeszcze nigdy nikogo nie kochaliście!

[BRIDGE]
Pozwól mi dalej iść
Kochanie, póki jestem nieżywa i martwa
To jest moje jedyne życzenie
I jeśli nie wiesz
Będę śpiewała moją piosenkę
Mam wiele do przekazania!
ooooooh!

[REFREN]
Zamierzam to zrobić, zrobić to,
tak jak chce to zrobić!
Poznacie mnie tak
jak jeszcze nigdy mnie wcześniej nie znaliście
Zamierzam to przynieść, przynieść to
Zamierzam to dać, dać to.
Pokochacie mnie tak jak jeszcze nigdy nikogo nie kochaliście!

Hello, Hello, Hello, Hello
Czy możecie mnie teraz słyszeć!
Hello, Hello, Hello, Hello

Pokochacie mnie tak jak jeszcze nigdy nikogo nie kochaliście!


Hello, Hello, Hello, Hello
Hello, Hello, Hello, Hello
Zadowolona skończyłam, a wszyscy wstali i zaczęli klaskać. Nagle do domu weszła Eleanor Calder i jak gdyby nigdy nic podeszła i zaczęłam całować Louisa.

K - Zdradziecka suka - wyszeptałam pod nosem i już chciałam wstać i jej wygarnąć, ale przytrzymały mnie mocne ramiona Nico.
Ni - Nie warto mała, nie warto - wyszeptał mi do ucha i mocno mnie przytuliła. W międzyczasie zauważyłam tylko jak Zayn wyszedł z pokoju zaciskając pięści i zęby ze złości.

Nicolas (Nico) De Angelo ur. 13.03.1993 r. - "Co się polepszy to się popieprzy co się zbuduje to się zrujnuje co się ustali to się obali"
 

Obserwuje ;)