wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 19

Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Otumaniona podniosłam się do pozycji siedzącej i przecierając oczy odebrałam połączenie.
K - Halo.
P - Cześć Kornelio z tej strony Paul.
K - Paul? Stało się coś.
P - Jeszcze nie, ale może się stać - powiedział radosny - Co powiesz na spotkanie za 2 godziny z szefem wytwórni dźwiękowej,
K - Ale że ja.
P - No tak.
K - Okej, ale gdzie dokładnie - podał mi adres, po czym się rozłączył. Szczęśliwa zaczęłam skakać po łóżku. Szybko jednak się ogarnęłam i pobiegłam się szykować. 
Równe 2 godziny później stałam przed gabinetem i wahając się zapukałam.
G - Proszę - krzyknął jakiś głos. Niepewnie przekroczyłam próg i moim oczom ukazał się jakiś mężczyzna około 27 lat za biurkiem.
K - Dzień dobry, ja miałam się zgłosić do pana.
G - Kornelia Millis - powiedział radosny - George Still, proszę siadaj - pokazał mi miejsce naprzeciw siebie.
K - A więc mogę się dowiedzieć po co tu miałam przyjść.
G - Nasze studio chce podpisać z tobą kontrakt. Zrobimy z ciebie gwiazdę mała - powiedział ni z gruszki ni z pietruszki.
K - Ale jak to?
G - Słyszeliśmy jak śpiewasz i chcemy pomóc ci rozwijać talent.
K - Ale że tak naprawdę?
G - Naprawdę. Jak chcesz już dzisiaj możesz wejść do studia tu w Londynie, a jak się zgodzisz na 100% to zapraszamy do studia w Los Angeles, gdzie nagrasz 1 płytę i jakiś teledysk promujący. Co ty na to?
K - Mogę zadzwonić do mamy?
G - Pewnie - rozsiadł się wygodnie na fotelu, a ja wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do rodzicielki. Z radością zgodziła się na to.
K - To co gdzie kontrakt - powiedziałam radośnie rozłączając się z mamą.
G - Uff a już się bałem że odmówisz - odetchnął z ulgą i podał mi plik kartek. Szybko je podpisałam.
K - No to już mamy to z główki.
G - Dobrze, a więc tak jutro wylatujesz do LA, na lotnisku będzie czekał Dean twój osobisty ochroniarz i twój manager, którego jeszcze imienia nie zdradzę. I powodzenia mała - powiedział na odchodne. Radosna wyszłam z biura i dla uczczenia poszłam na shake'a do Milk Shake City. Po drodze minęłam Zayna, w towarzystwie Louisa. Udając, że ich nie widzę ruszyłam szybszym krokiem do domu, aby spakować walizki na wyjazd. Miła odmiana. Zmiany nie zawsze wychodzą na lepsze, ale może ta akurat wyjdzie mi na dobre.

Przepraszam, że krótki, ale po prostu brak weny. Jak macie jakieś pomysły, albo chcecie napisać następny rozdział to proszę wysyłajcie mi na adres mailowy marta25091997@gmail.com lub na gg: 7611649. Liczę na was. I 100 lat chłopaki, że już wasz zespół trwa 3 lata oraz sto lat braciszku z okazji 31 urodzin ;*

wtorek, 2 lipca 2013

UWAGA!!!!

Dzisiaj za namową Misi której z szczerego serca dziękuje, postanowiłam założyć nowego bloggera i napisać tam nowe opowiadanie. Od razu mówię tematyka nie dotyczy nikogo sławnego, tylko prostych ludzi z problemami jeśli jesteście ciekawi oto link: http://wybor-zycie-albo-smierc.blogspot.com/

Obserwuje ;)