poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 10

STRASZNIE DZIĘKUJE MARZENIE ZA POMOC PRZY TYM ROZDZIALE. GDYBY NIE ONA ROZDZIAŁ NIE POJAWIŁ BY SIĘ DZISIAJ TYLKO NAJWCZEŚNIEJ JUTRO ALBO POJUTRZE. LICZĘ NA WASZE KOMENTARZE.
"Nadzieja jest matką głupich,
 co nie przeszkadza jej być 
uroczą kochanką odważnych."
- Nie dam rady - powiedziałam tylko stojąc przed lustrem z przygotowanym wcześniej mikrofonem.
- Dasz na pewno  trzymam za ciebie kciuki - powiedziała Danielle po czym mnie do siebie przytuliła. - A teraz wypad na scenę - zaśmiała się i kopnąwszy mnie w zadek wykopała mnie na scenę. Posyłając jej wrogie spojrzenie spojrzałam zestresowana na publiczność. Widząc na widowni chłopaków z One Direction i Josha, po plecach spłynął mi zimny pot. Na trzęsących się nogach podeszłam do statywu i wsadziłam w niego mikrofon. Dając znać Johnowi, który za mnie grał dzisiaj na fortepianie, zaczęłam wsłuchiwać się w nutki, po czym zaczęłam śpiewać:
Na początku śpiewałam dosyć nieśmiało, ale później poczułam w sobie tą piosenkę. W głębi duszy dedykowałam ją mojemu ukochanemu. Kiedy skończyłam usłyszałam wielkie brawa. Spojrzałam w stronę mojego brata, a ten patrzył wzruszony. HAHA czy on myślał, że to mnie zmiękczy? Debil. Nie mam zamiaru mu przebaczać. Zrobił mi okropne świństwo i nigdy mu nie wybaczę. No dobra może kiedyś......No dobra, dobra nie męcz już tak, już mu wybaczyłam, ale niech się Liam jeszcze trochę pomęczy.
- Dziękujemy kochana - na scenę weszła Dan.
- Mamy nadzieję, ze ta młoda osóbka zagości u Nas na scenie na stałe, bo aż żal wypuszczać z rąk taki skarb. - Ludzie na widowni się zaśmieli. - Na dziś jest zaplanowana jeszcze jedna niespodzianka, a mianowicie. One Direction zaszczyciło nas swoją obecnością BRAWA - dalej już nie słuchałam, bo wyszłam z budynku, może źle zrobiłam, ale poszłam po córkę i wróciłam do domu.
*Oczami Hazzy*
nie do do wiary, że Lucy ma taki głos. Stałem tam i patrzyłem na scenę, dopóki nie dostałem od Zayn'a w łeb. Okazało się, że Dan wkręciła Nas na występ dla dzieciaków(?). Pobawiliśmy ich ze dwie godziny i w ciszy wróciliśmy do domu. Znaczy... oni wrócili, a ja poszedłem do Lucy. Otworzyła mi drzwi, ale nie uśiechnięta, a zapłakana.
- Co się stało? - wszedłem nie pytając. Zamknąłem drzwi i od razu ją przytuliłem.
- Liam się stał. Przypomniałam sobie od nowa, co wydarzyło się tamtego dnia.
- A gdzie Sophie? - zapytałem, bo było dziwnie cicho.
- Śpi już, bo jakbyś nie zauważył jest już późno.
- No dobrze, dobrze. - Nadal nie pozwalałem jej od Siebie odejść. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Usiadłem na łóżku, oparty o ścianę, a Lucy wtuliła się we mnie jak w Miśka. Nawet nie wiem kiedy obydwoje zasnęliśmy
*Rano*
Przeciągając się z samego rana, natrafiłam na coś dziwnie twardo-miękkiego (?) Zdziwiona otworzyłam oczy i z przestrachem spojrzałam wprost w zieloną otchłań.
- Dzień dobry - szepnął zachrypniętym głosem Harry.
- Dzień dobry - szepnęłam próbując zejść z klatki piersiowej chłopaka.
- A ty gdzieś się wybierasz? - zapytał chłopak przyciągając mnie bliżej do siebie.
- No ten teges huh chyba Sophie wstała - cała czerwona zaczęłam gadać od czapy.
- Z tego co mi wiadomo to właśnie ogląda bajki - powiedział uśmiechnięty Styles wypuszczając mnie z ramion.
- Skąd wiesz?
- Bo sam je jej włączyłem oraz zrobiłem nam śniadanie - głową wskazał na półkę przy łóżku gdzie leżała tacka, a na niej twa talerze z jajecznicą, świeże pieczywo i sok jabłkowy.
- To dla nas? - zapytałam zaskoczona.
- Tak, Soph już jadła - powiedział uśmiechnięty po czym podniósł się do pozycji siedzącej.
- bon appétit - powiedział kładąc między nas tacę.
- Merci - odpowiedziałam mu po francusku i kryjąc uśmiech zaczęłam jeść pyszne śniadanie. 

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 9

NA SPECJALNE ŻYCZENIE PIERNICZKA ;) A WIĘC SKARBIE DEDYKUJE CI TEN ROZDZIAŁ, TOBIE, TWOJEJ PRZESŁODKIEJ SIOSTRZYCZCE I RESZCIE OSÓB KTÓRE TO CZYTAJĄ ORAZ KOMENTUJĄ. KOCHAM WAS ;**
"Nie chodzi tu więc o to, 
czy ktoś jest słaby, czy sil­ny,
 tyl­ko - czy może przet­rwać miarę
 swo­jego cier­pienia, 
mo­ral­ne­go czy fizycznego."
- Witaj Lucy - podniosłam do góry głowę i zobaczyłam, że tą osobą jest.....Mój brat.
- Puść mnie - szepnęła, a po moim policzku spłynęła samotna łza.
- Musimy porozmawiać - powiedział patrząc na mnie uważnie.
- Nie mamy o czym Liam - krzyknęłam w jego stronę i wyrwałam się z jego ramion.
- To wy się znacie? - zapytał zaskoczony Zayn.
- Lucy? - spytał nie dowierzając Devine - A ja miałem zamiar cię szukać.
- Nie jestem skarbem do odnalezienia - warknęłam w jego stronę i chwyciłam małą ponownie w ramiona - Miło było poznać ale my już musimy iść. Dobranoc wszystkim i do jutra Danielle - posłałam brunetce uśmiech po czym wyszłam z domu. Bez problemu włożyłam małą do fotelika. Nagle drzwi od domu trzasnęły, a w moją stronę zbliżała się jakaś postać. Szybko weszłam do samochodu.
- Lucy zaczekaj - Krzyknął Harry, na co ja zaskoczona spojrzałam na ciemną sylwetkę.
- Harry?
- Nie możesz prowadzić w takim stanie. Daj ja poprowadzę - powiedziawszy to otworzył drzwi samochodu, wpuszczając świeże powietrze do środka.
- Nie potrzeba - warknęłam w jego stronę.
- Proszę, nie chce, żeby wam coś się stało - I właśnie w tym momencie popełniłam największy błąd. Spojrzałam prosto w jego zielone oczy, w których utonęłam - To jak dasz się przekonać? 
- Yhym - szepnęłam jak otumaniona i na miękkich nogach wstałam z fotela kierowcy i wyszłam z samochodu. Nadal nie ogarniając do końca co się dzieje wokół mnie, ruszyłam w stronę drzwi dla pasażera. Już miałam je otworzyć, kiedy Harry mnie wyprzedził i wskazał ręką bym siadła.
~*~
- A ty jak wrócisz? - zapytałam Harrego stojącego na progu kuchni, który właśnie wrócił z pokoju Sophie, ponieważ Mała zasnęła nam w drodze i chłopak zamiast jej obudzić wniósł ją na górę.
- Przejdę się - powiedział tylko i posyłając mi uśmiech próbował wyjść z domu.
- Wracaj tu - Krzyknęłam za nim i zaczęłam szperać w torebce.
- Po co?
- Trzymaj - podałam mu kluczyki od samochodu i wszystkie potrzebne dokumenty.
- Ale ja nie mogę wziąć twojego samochodu. 
- Nie gadaj tylko pożyczaj.
- A jak będziesz musiała gdzieś pilnie pojechać?
- To mam drugi - powiedziałam przewracając oczami - A teraz bierzesz to ode mnie i jedziesz prosto do domu, po czym piszesz mi esemesa że dojechałeś. 
- Jesteś gorsza od mojej mamy - zaczął marudzić.
- Ja po prostu nie chcę, żeby coś ci się stało. - powiedziałam z uśmiechem.
- Do jutra - pożegnał się i wyszedł z uśmiechem na ustach.
- Do jutra.

- Lucy za 20 minut wychodzisz - krzyknęła Lara i wróciła do wypełniania notatek.
- A widziałaś może Maggie?
- Nie - powiedziała nie podnosząc na mnie wzroku. - zapytaj Jacka.
- Okej dzięki - zdziwiona ruszyłam w stronę trybun gdzie siedział Jack.
- Hej widziałeś Maggie?
- To nikt ci nie przekazał? - zapytał zdziwiony.
- Czego?
- Maggie ma zapalenie gardła i ty śpiewasz za nią.
- Co?
- To, a teraz leć się przebrać i rozgrzać struny głosowe.
- Ja was kiedyś zabiję - szepnęłam i z rządzą mordu weszłam do garderoby, gdzie rzucił się na mnie tłum stylistek....

Rozdział 8

"Nieśmiało budziła się we mnie nadzieja,
 że oto stąpam po wodzie, 
za­miast w niej tonąć. "
To co zobaczyłem to było więcej niż źle i gorzej razem wzięte, to była istna katastrofa otóż.............W przedpokoju na całej długości porozwalane były skórki od marchewek i bananów połączone z pierzem z poduszek. Przełykając głośno ślinę, wziąłem małą na ręce i ruszyłem dalej. Stawiając obiad na komodzie, nie zdejmując butów wszedłem do salonu, gdzie znalazłem powywalany na ziemię popcorn, porozrywane poduszki, obrazy ze ścian leżały na podłodze pozrywane, a na krześle siedział przywiązany Liam.
- Liam? - zapytałem ze strachem w głosie, tuląc do siebie przestraszoną dziewczynkę. - Co tu się stało?
- Bitwa - usłyszałem z góry głośny okrzyk Devine'a, a potem rozległ się głośny huk.
- Rozwiążesz mnie? - zapytał z nadzieją brązowooki.
- Yhym - szybko rozwiązałem krępujące go sznury - A więc co się dzieje.
- Dzieciarnia postanowiła pobawić się w jakąś tam bitwę - powiedział po czym schował się za kanapą - A mnie uważają za wroga i dlatego postanowili zrobić ze mnie jeńca wojennego.
- Harry - szepnęła Sophie tuląc się jeszcze bardziej do mnie - Boję się - szepnęła, a ja spojrzałem prosto w jej duże ciemnobrązowe oczka.
- Nie ma czego Aniołku - odgarnąłem z jej twarzy niesfornego loczka - Zaraz będzie tu spokojnie i czyściutko.
- Yhym - szepnęła chowając twarzyczkę w zagłębieniu mojej szyi.
- Kto to? - zapytał szeptem Liam pokazując na Soph.
- Córeczka znajomej - odszepnąłem po czym wyszedłem na hall  - Zatkaj uszka - poleciłem Sophie i nabierając powietrza w płuca krzyknąłem z całej siły - Raz, dwa, trzy wszyscy do mnie ale już - głaszcząc delikatnie małą po pleckach wróciłem do salonu i siadłem spokojnie na kanapie.
***
- Lucy skup się - krzyknęła Amy, po czym ruszyła w drugi kąt sali.
- Jestem skupiona - burknęłam pod nosem i napiłam się wody.
- Tak bardzo jesteś skupiona, że aż wcale - powiedziała w moją stronę blondynka - To, że grasz w tle na fortepianie nie znaczy, że jesteś gwiazdą, to mój wokal jest gwiazdą wieczoru - powiedziała wywyższając się, na co ja parsknęłam pod nosem.
- Jasne - mruknęłam i powstrzymując śmiech zaczęłam naciskać klawisze fortepianu.
- Za szybko to wolna piosenka - pouczyła mnie blondynka i stanęła przy mikrofonie, - raz, dwa, raz, dwa, trzy - krzyknęła, po czym ja zaczęłam grać melodię do piosenki Demi Lovato "Skyscraper".

- Nie chcę nic mówić, ale nie umiesz tego wyciągać - powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie do dziewczyny.
- Nie znasz się - krzyknęła wkurzona.
- Yhym wmawiaj sobie.
***
- Payne telefon ci dzwoni - powiedziałem po raz 100 ze śmiechem.
- Co? - zapytał głupio przerywając łaskotanie Sophie.
- Telefon ci dzwoni - powtórzyłem ponownie.
- A no tak.
- Sophie chodź obiadek już przygrzany - do salonu wpadł Zayn w fartuszku i wziął małą na ręce.
- Boję się ich - szepnąłem do siebie. Od kiedy zobaczyli przestraszoną Sophie w moich ramionach, oszaleli dosłownie. Zamienili się w nad opiekuńczą mamuśkę. Zayn pobiegł podgrzać obiad, Niall włączył jej bajkę i zaczął z nią oglądać, Payn potem zaczął ją rozweselać, Devine przyniósł jej masę słodkości "żeby się nie nudziła), a Tamlinson ...No właśnie co Tomlinson zrobił? Zastanawiając się nad tym ruszyłem do kuchni zobaczyć, jak radzi sobie z obiadem Sophie.
- Pomóc? - zapytałem kucając przed malutką, widząc jak męczy się z nadzianiem kawałka kurczaka na widelec.
- Mógłbyś? - zapytała z nadzieją w dużych oczkach.
- Pewnie - posłałem jej uśmiech i przyciągając sobie krzesło, zacząłem ją karmić.
***
- Hej Harry gdzie mam podjechać po małą? - Zapytałam chłopaka otwierając samochód.
- Hej jesteśmy u mnie (wymyślcie sobie jakąś ulicę i numer domu bo mi się myśleć nie chce XD).
- To za 10 minut będę - powiedziałam i się rozłączyłam.

Stojąc przed dębowymi drzwiami delikatnie zapukałam. Czekając na otwarcie zaczęłam rozglądać się dookoła. Nagle zauważyłam, że drzwi się otwierają, a przede mną stoi Harry.
- Hej - powiedziała z uśmiechem - To gdzie mój Aniołek?
- Wchodź - powiedział otwierając szeroko drzwi, na co ja weszłam do środka. - A Sophie właśnie zasnęła u mnie w pokoju.
- Uuu - szepnęłam nie wiedząc co robić.
- To może wypijemy herbatę i potem pomogę ci ją zanieść do samochodu - zaproponował. 
- Może tak być - posłałam mu delikatny uśmiech.
- To zapraszam tylko ostrzegam przed bandą debili.
- Słyszałem to Harry - rozległ się jakiś męski głos z salonu - z podniesionymi brwiami spojrzałam w tamtą stronę.
- Chyba rozumiem co masz na myśli - powiedziałam i ruszyłam za chłopakiem w stronę kuchni.

- A więc to ty jesteś mamą Sophie - powiedział do mnie Louis, z czego zdążyłam się rozeznać, to siedziałam w salonie z nim, Harrym, Niallem i Zaynem, a mieszkają oni jeszcze z dwójką chłopaków, ale jeden z nich poszedł na zakupy i zaraz powinien wrócić, a drugi pojechał po swoją dziewczynę.
- We własnej osobie - odpowiedziałam patrząc brunetowi prosto w oczy, przyjmując jego wyzwanie.
- Nie za młoda jesteś?
- Życie - odpowiedziałam zagadkowo i napiłam się łyka herbaty. Nagle na schodach słychać było tupot małych stópek i wbiegła Sophie.
- Mama - krzyknęła szczęśliwa rzucając się w moją stronę.
- Cześć Skarbie - szepnęłam przytulając ją mocno do siebie i całując w czółko.
- Tęskniłam.
- Ja też - odpowiedziałam i posadziła małą na kolanach.
Nagle rozległ się dźwięk otwierania drzwi i z hallu słychać było wesołe głosy.
- O już są - powiedział Harry i poszedł po nich. - Lucy poznaj - zaczął mówić wchodząc do pokoju z 2 mężczyznami i Danielle - To są...
- Wiem kto to - szepnęłam ze łzami w oczach i raptownie wstałam - To my już Sophie będziemy szły - Próbując minąć mojego niedoszłego szwagra i brata, poczułam jak ktoś mnie przytrzymuje.
- Witaj Lucy - podniosłam do góry głowę i zobaczyłam, że tą osobą jest.....

JEDNYM SŁOWEM: ZAWALIŁAM!! PRZEPRASZAM ;(




piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 7

"Mówią: ''nie od­wra­caj się za siebie"..
ale nikt nie wyg­ra z siłą wspomnień.. "
Za drzwiami stał......Nie kto inny jak Harry.
- Niańka na dzisiaj? - zapytałam z uśmiechem.
- Tak wyszło - wzruszył ze śmiechem ramionami.
- Wujek Harry - pisnęła radośnie Sophie i wystawiła w jego stronę rączki.
- Cześć Księżniczko - przywitał się radośnie z małą biorąc ją na ręce.
- Okej, a więc tak - złapałam się za czoło i zaczęłam myśleć - Obiad macie w piekarniku, ale jakbyś chciał gdzieś z małą wyjść to bez problemu go zostaw, jak coś to zadzwoń, albo napisz esemesa gdzie mam się zgłosić po odbiór malutkiej i już ci dupy nie truje bo wierze, że będziesz umiał się nią zająć.
- Słowo harcerza - powiedział uśmiechając się, postawił Soph na ziemi i zaczął szperać w tylnej kieszeni - A to mój numer jak coś - powiedział podając małą karteczkę z cyferkami.
- Okej, to ja idę będę za 2 godziny, góra 3.
- Nie spiesz się - powiedział i pomachał z małą mi na do widzenia. Z wyrzutami sumienia z powodu tego, że zostawiam go samego z dzieckiem wsiadłam do samochodu i odjeżdżając z piskiem opon pojechałam na tą pieprzoną próbę.
Oczami Harrego
- To co robimy? - zapytałem małego Skrzata, kiedy Lucy wyszła z domu.
- Obejrzyjmy bajkę, a potem spacer - krzyknęła mała i jak torpeda poleciała do salonu.
- A na mnie już nie zaczekasz? - zapytałem ze śmiechem kierując się jej śladem.
- No pospiesz się - krzyknęła zniecierpliwiona skacząc po fotelu.
- No już idę - zaśmiałem się i siadłem na kanapie - A więc co oglądamy?
- Małą Syrenkę - krzyknęła uśmiechnięta.
- No to Małą Syrenkę - powiedziałem i włączyłem odpowiednią bajkę. Dziewczynka od razu zaczęła oglądać jak wmurowana. Oho już mam na nią patent, żeby była spokojna, zaśmiałem się w duchu po czym zacząłem ze szczegółami śledzić losy bajki.

Właśnie Ariel zmierzała do złej wiedźmy jaką jest Urszula, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Z niechęcią wstałem i wyszedłem do kuchni aby odebrać.
~Tak? - zapytałem przygryzając skórkę od paznokcia.
~ Hazza jesteś potrzebny - krzyknął Niall, po czym się rozłączył.
- No ja nie mogę co za bachor - mruknąłem pod nosem i stresując się, że coś złego się dzieje, próbowałem ponownie zadzwonić do Horana. Niestety odzywała się tylko automatyczna sekretarka. Przygryzając ze zdenerwowania wargę, schowałem telefon do kieszeni i szybko poszedłem do Sophie.
- Aniołku możemy bajkę do oglądać później?
- Yhym - mruknęła i spojrzała na mnie - A co?
- Teraz pojedziemy do moich przyjaciół dobrze?
- A dlaczego?
- Ponieważ potrzebują oni mojej pomocy.
- Okej - powiedziała tylko i wstając z fotela ruszyła w stronę wyjścia.
- A buty?
- A no tak - puknęła się lekko w czółko i poszła zakładać obuwie. Ja w tym czasie wyciągnąłem z piekarnika blachę z pieczonym kurczakiem i ziemniaczkami i zawijając ją w folie aluminiową schowałem do siatki, po czym wziąłem ze sobą.
- Gotowa? - zapytałem kiedy już miałem na nogach buty.
- Tak - odpowiedziała po czym ścisnęła w rączce misia.
- No to chodź - chwyciłem ją za rączkę, po czym wyszedłem z domu. Zamykając go na klucz, myślami byłem już z Niallem i tym co próbował mi powiedzieć.

- Gotowa? - zapytałem Sophie przed drzwiami do naszego domu.
- Yhym - szepnęła po czym przytuliła mocniej do siebie misia.
- Aż tak źle może nie będzie - szepnąłem do siebie w myślach, po czym pchnąłem drzwi. To co zobaczyłem to było więcej niż źle i gorzej razem wzięte, to była istna katastrofa otóż.............CDN

PO PIERWSZE CHCĘ BARDZO PRZEPROSIĆ PONIEWAŻ ROZDZIAŁ NIE WYSZEDŁ. ALE CHCIAŁAM COŚ DLA WAS NAPISAĆ I MIMO BÓLU GŁOWY I GORĄCZKI ZAWZIĘŁAM SIĘ I PRÓBOWAŁAM COŚ Z SIEBIE WYKRZESAĆ, ALE NIESTETY NIE WYSZŁO. NASTĘPNY ROZDZIAŁ POSTARAM SIĘ DODAĆ JAK NAJSZYBCIEJ I OBIECUJE ŻE BĘDZIE LEPSZY. JAK MACIE OCHOTĘ MOŻECIE NAPISAĆ DO MNIE NA GG: 7611649 POZDRAWIAM I CAŁUJE JEWELKA <3

Obserwuje ;)