poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 3

"Miłość jest to ja­kieś nie wiado­mo co,
 przychodzące nie wiado­mo skąd i nie wiado­mo jak,
 i spra­wiające ból nie wiado­mo dlaczego."
Oczami Danielle
Stojąc jak zaczarowana patrzyłam, jak Liam dostaje w szczękę od Devina.
- Chłopcy spokój - krzyknęłam jak najgłośniej, na co oni spojrzeli na mnie po czym znów zaczęli się bić. Już miałam podchodzić i ich rozdzielać, kiedy do pokoju wleciał Tomlinson. Z nadzieją wypisaną na twarzy, że ich ogarnie spojrzałam na bruneta, który uśmiechając się radośnie wychylił się przez framugę drzwi i wydarł ryjka.
- Ej chłopaki Daddy daje darmowy mecz bokserki - po czym jak gdyby nigdy nic siadł na łóżku i zafascynowany oglądal bijącą się dwójkę. Wkurzona spojrzałam na ukochanego, po czym mijając się w przejściu z Niallem i Zaynem wyszłam z pokoju Liama. Wkurzona cofnęłam się jeszcze na chwilę do tamtych i biorąc swoje rzeczy wzięłam od razu z podłogi kartkę którą wypuścił Payne. Trzymając ją kurczowo w dłoni na schodach spojrzałam na nią. Zdziwiona zauważyłam na fotografii Lucy, małą Sophie i zapewne ojca dziecka. Trzymając się barierki myślałam co teraz zrobić, Do głowy przychodziło mi tylko jedno. Pojechać do Snow i wszystko wyjaśnić. Schodząc po schodach, minęłam się z Harrym. Nagle ogarnięta nową myślą zatrzymałam się i odwróciłam do Stylesa twarzą.
- Masz ochotę na przejażdżkę - zapytałam z nadzieją.
- Czemu nie - powiedział uśmiechając się delikatnie - Tylko się przebiorę, a ty jak chcesz idź już do samochodu.
Słuchaja rozkazu Lokersa chwyciłam kluczyki z półeczki i wyszłam trzaskając drzwiami.
 Oczami Lucy
- I jak ci idzie Skarbie? - zapytałam kucając przed córeczką, która skoncentrowana malowała kolorowankę.
- Dobrze Mamuś - powiedziała tylko, po czym przygryzając wargę powróciła do kolorowania kotka z kokardką. Uśmiechając się na ten widok wstałam, po czym włączając cicho muzykę klasyczną ruszyłam w stronę kuchni by sprawdzić stan pieczenia zapiekanki ziemniaczanej. Po wykonanej czynności i stwierdzeniu, że pozostało jeszcze 10 minut do obiadu chwyciłam książkę z półki i siadając na fotelu naprzeciwko Sophie zagłębiłam się w lekturę. Nagle do moich uszu doszedł dźwięk pukania w drewniane drzwi. Zaciekawiona zaznaczyłam stronę,po czym obciągając za dużą bluzkę do doły poszłam otworzyć drzwi. Rozmyślając kto to by mógł być, otworzyłam dębowe drzwi. Widok jaki zastałam za wrotami nigdy by mi nie przyszedł do głowy, ponieważ w wejściu stała Danielle w towarzystwie jakiegoś chłopaka.
- Cześć - wydukałam zaskoczona.
- Lucy, wyjaśnij mi co to jest - powiedziała zła Peazer wciskając mi w dłonie jakąś kartkę, Zdziwiona spojrzałam na fotografię i raptownie w moich oczach zaczęły się zbierać łzy.
- Skąd to masz?
- Lepiej mi powiedz dlaczego mój chłopak bije się o to zdjęcie.
- Może lepiej wejdźcie - powiedziałam przygaszona, ściskając kurczowo zdjęcie w dłoni i powstrzymując łzy gromadzące się w oczach. Danielle jak burza wpadła do mieszkania i od razu pognała do salonu, a jej kolega za nią. Zamykając drzwi poszłam za nimi. Mała zaciekawiona patrzyła na gości, po czym z uśmiechem podeszła do Dan.
- Nakarmiła pani dobrze kaczuszki? - zapytała zadzierając głowę do góry i patrząc Mulatce w oczy.
- Chyba tak - odpowiedziała niepewnie.
- Mamo miałaś rację, kaczuszki nie będą głodne, ale jutro i tak tam pójdziemy - zaświergotała po czym ponownie zaczęła malować kolorowanki.
- Przepraszam nie przedstawiłem się - powiedział nagle towarzysz Peazer otrząsając się z szoku - Harry Styles może mnie kojarzysz.
- Nie bardzo - odpowiedziałam pocierając nerwowo ramię.
- One Direction i te sprawy.
- Czekaju, czekaj to wasza piosneka What Make You Beautiful?
- Tak, znasz może?
- Dzieci prosiły o zaśpiewanie jej na kolejnych zajęciach - odpowiedziałam szybko - A więc Danielle co cię do mnie sprowadza?
- Wyjaśnij mi proszę dlaczego Liam, bije się z Joshem Devinem o ciebie.
- Tata - Sophie podniosła wzrok do góry na dźwięk nazwiska Josha, a w jej dużych oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Nie kochanie, nie tata - szepnęłam podchodząc do niej i biorąc ją na ręce - Taty tu nie ma - przytuliłam ją mocno do siebie. A tamta dwójka zaciekawiona patrzyła na nas.
- To może księżniczko pokażesz mi swoje królestwo - zapytał nagle Harry Sophie podchodząc do nas.
- A zostaniesz moim smokiem? - zapytała patrząc na niego ufnie.
- Smokiem, rumakiem, a nawet i księciem.
- A więc chodź - wyciągnęła do niego rączki, a on bez problemu wziął ją ode mnie. Posyłając mu dziękczynny uśmiech patrzyłam jak razem idą na górę.
- o co chodzi? - zapytała zmieszana Danielle. - Czemu Sophie tak zareagowała.
- Josh Devine to wujek Sophie - powiedziałam poważnie siadając w fotelu - Może zacznę od początku.
- Najlepiej.
- A więc urodziłam się 29 sierpnia, jako siostra bliźniaczka nie jakiego Liama Payne - powiedziałam zgryźliwie - W wieku 14 lat poznała Jamesa Devina. I co dużo mówić zakochałam się w nim. Był rok starszy ode mnie, ale nam to nie przeszkadzało. W wieku 16 lat wpadliśmy. Rodzina mnie się wyrzekła. Brat odwrócił się ode mnie, a my co kochaliśmy się dalej. Zamieszkaliśmy razem. Potem na świat przyszła Sophie. Nasza miłość wkraczała na nowe tereny. James oświadczył mi się, miał być ślub, biała suknia, welon, wesele. Niestety nasze plany nie wyszły. Jaimie zachorował na raka - w moich oczach zaczęły zbierać się łzy - 2 lata po urodzeniu córeczki James zmarł, zostawiając nas dwie same, Josh rok po urodzeniu Sophie zaczął grać w jakimś zespole tym samym nie znał nas za bardzo, a ja. ja załamałam się psychicznie, ale miałam dla kogo żyć. Mam Sophie. Nie pozostało mi już nic innego jak zmiana nazwiska i wychowywanie córeczki samotnie - podniosłam wzrok na Danielle i zauważyłam jej zapłakane oczy.
- Lucy ja..................................




sobota, 14 września 2013

Rozdział 2

"Mu­sisz od­na­leźć nadzieję i nieważne,
 że nazwą ciebie głupcem."
Patrząc jak mała dziewczynka o brązowych włosach karmi z zawziętością kaczki, próbowałam przestać myśleć o przeszłości. Zaciskając pięści liczyłam od 1-10 i z powrotem. Ból, który towarzyszy mi od 2 lat lekko zelżał, ale nie zniknął. Patrząc na tą małą, słodką istotkę, coraz częściej widziałam Jamesa. Te same zachowania, gesty, miny. Córeczka tatusia...... Powstrzymując łzy cisnące się do oczu, mechanicznie jak robot podeszłam do córeczki i kucnęłam obok niej.
- Skarbie może już starczy. Kaczuszki już są najedzone - powiedziałam patrząc na jej twarz i obserwując, rozbiegane spojrzenie oraz przygryzioną wargę jakby cały czas myślała, która kaczuszka jest jeszcze nie najedzona.
- Ale co będzie jak jeszcze, którejś nie nakarmiłam i będzie jej burczeć w brzuszku - z powagą spojrzała na mnie tymi swoimi dużymi czarnymi oczami, na co ja delikatnie się uśmiechnęłam.
- Nie będą głodne Myszko - pogłaskałam ją delikatnie po policzku.
- Niby jakim cudem - tupnęła sfrustrowana nóżką.
- Takim, że zaraz przyjdzie inna dziewczynka i nakarmi głodną kaczuszkę za ciebie.
- Obiecujesz?  - wystawiła mały palec w moją stronę.
- Obiecuje - podałam jej swojego palca i lekko potrząsnęłyśmy - Patrz nawet tam - wskazałam jej brzeg kawałek dalej od nas, gdzie dwoje ludzi z psem karmili kaczki bułką - Już nie będą głodować.
- Niech ci będzie - spojrzała nadąsana na parę - Ale jutro tu wracamy - powiedziawszy to ruszyła w stronę pary.
- Skarbie gdzie ty idziesz? - zapytałam ze śmiechem.
- Jak to gdzie - spojrzała na mnie jak na idiotkę - Powiedzieć im jak karmić kaczki i przy okazji przywitać się z pieskiem - powiedziała słodko, po czym uśmiechając się jak chochlik pobiegła do pary.
- Sophie - krzyknęłam tylko za nią, ale dziewczynka nie słuchając mnie zbliżała się do chłopaka i dziewczyny. Unosząc ręce do góry i wywracając oczami ruszyłam za córeczką. Kiedy podeszłam do nich szybkim krokiem mała już przytulała się do psiaka.
- Skarbie nie wolno tak - skarciłam malutką - A państwa przepraszam - zwróciłam się do pary, która odwracała się do mnie właśnie przodem - Danielle? - zapytałam zaskoczona na widok dziewczyny z którą pracuje w Domu Kultury. Ona uczy tam dzieciaki tańca, a ja śpiewu i gry na instrumentach.
- Lucy - krzyknęła szczęśliwa przytulając się do mnie - Miło cię widzieć, a to zapewne twoja sławna córeczka Sophie - pokazała ruchem głowy na malutką która łaskotała psa razem z towarzyszem Dan.
- Tak, jak widać mała z niej miłośniczka zwierząt - zaśmiałam się, ale zaraz spoważniałam gdy zauważyłam twarz mężczyzny. Był to nikt inny tylko mój idealny braciszek.
- Tak, ma to chyba po mamusi - zaśmiała się Dan - A tak w ogóle to poznaj mojego chłopaka. Liam wstań - nakazała a chłopak posłusznie powstał z klęczek i stanął przede mną.
- Liam Payne - powiedział głębokim męskim głosem, na co mi ścisnęło się serce.
- Miło, mi Lucy - szepnęłam, po czym szybko pożegnawszy się z parą, wzięłam małą na ręce i jak najszybciej się dało odeszłam od stawu i skierowałam się w stronę domu.
- Mamusiu czemu tak szybko stamtąd odeszłyśmy? - zapytała mała kiedy wychodziłyśmy z parku.
- Ponieważ przypomniałam sobie, że obiad trzeba zrobić - skłamałam, po czym stawiając Sophie na ziemię, ruszyłyśmy w stronę naszego małego domku.
Oczami Liama
- Liam słyszysz mnie? Liam - z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej dziewczyny.
- Tak, tak - szepnąłem nie do końca rozumiejąc jeszcze swoje położenie.
- Gdzie tak odleciałeś? - zapytała ze śmiechem.
- Kto to był? - zadałem nurtujące mnie od 20 minut pytanie.
- Moja koleżanka z pracy i jej córeczka - powiedziała spoglądając na mnie.
- A jak się nazywa?
- Lucy Snow, a co znasz ją?
- Nie, chyba nie. Po prostu przypomina mi kogoś.
- Szkoda mi dziewczyny - powiedziała nagle, po jakiś 5 minutach ciszy.
- Co? Czemu?
- Ponieważ sama wychowuje dziecko.
- A rodzina? Ojciec dziecka?
- Z tego co wiem, to rodzina się od niej odwróciła gdy zaszła w ciążę, a o ojcu dziecka nie chce mówić.
- Szkoda - odpowiedziałem, po czym próbując przestać myśleć o jasnej brunetce o smutnych oczach złapałem Danielle za rękę i ruszyliśmy do mojego domu.
***
Wchodząc po schodach na górę, śmieliśmy się z Danielle, z teleturnieju słodkich kociaków, jaki oglądał Styles. Nadal nie mogąc się opanować ze śmiechu, weszliśmy do mnie do pokoju gdzie jak zawsze panował porządek. Nagle zauważyłem na korkowej tablicy przyczepione jakieś kartki. Zaciekawiony podszedłem bliżej i zdziwiony zobaczyłem zdjęcie mojej siostry, tego całego Devina i jakiegoś małego dziecka.
- Co to tu kurwa robi? - wydarłem się wkurzony, zrywając fotografie z tablicy.
- To za przygłupa i psychopatę,a  także za tego całego Devina - spojrzałem w stronę z którego dochodził głos rozmówcy i zdziwiony zauważyłem Josha, który opierał się o framugę moich drzwi. A Danielle zszokowana tylko stała i się patrzyła.
- Zajebie cię - wydarłem się i rzuciłem się w stronę Devina.
- Sorry stary będę pierwszy - doszedł mnie jego głos po czym poczułem ból w prawej części twarzy...............

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 1

"Och, miłości mo­ja, tęsknię za tobą,
 tę tęsknotę jak ból czuję w skórze, 
w gar­dle, z każdym od­dechem mam uczu­cie, 
jak­bym wdychał pus­tkę w pier­si, 
w których już cię nie ma."
Trzymając ręce w kieszeni cienkiej bluzy, przygryzałam wargę, aby tylko się nie rozpłakać. Jak w transie, podeszłam na sztywnych nogach do jednego z wielu nagrobków cmentarnianych i z czułością w dłoni przejechałam nią po zdjęciu młodego, przystojnego mężczyzny.
- Dlaczego musiałeś nas zostawić? - zapytałam z bólem w głosie, po czym przygryzłam wargę, tym samym powstrzymując strumień gorących łez gromadzących się w moich jasno-brązowych oczach. - Nawet nie wiesz jak tęsknie - ze smutkiem spojrzałam na pierścionek zaręczynowy, i z przyzwyczajenia zaczęłam się nim bawić. Nagle moja komórka zaczęła dzwonić, przypominając mi o tym aby odebrać córkę z przedszkola. Wycierając samotną łzę z policzka posłałam ukochanemu całusa i ruszyłam w stronę wyjścia.
Oczami Josh'a
Siedząc na łóżku we wspólnym domu z One Direction z nudów zacząłem bawić się moimi pałeczkami od perkusji. Nucąc jakąś bliżej nie znaną mi melodię jak w transie ruszyłem w stronę otwartego komputera. Bez wahania się siadłem na niezbyt wygodnym krześle po czym uruchamiając mój komputer zacząłem poszukiwać na dysku folderu, gdzie miałem zdjęcia mojego zmarłego brata. Patrząc na niego z bólem wspominałem każde zdarzenie uwiecznione na fotografii. Nagle na ekranie pojawiła się szczęśliwa buźka mojego brata, który wskazywał z uśmiechem na t-shirt który zrobił własnoręcznie. Dzięki pomocy markerów nakreślił grafitti : Kocham Lucy i Sophie <3. Patrząc na to akurat zdjęcie szukałem w pamięci imienia Lucy, albo Sophie. Nie mogąc sobie przypomnieć o kimś takim ruszyłem dalej, oglądając następne zdjęcie. Nagle na ekranie pojawiło się zdjęcie mojego brata, który trzymał w ramionach uśmiechniętą brunetkę z dzieckiem na rękach. Zaraz, zaraz przecież to ta Lucy. Jego narzeczona. Lucy....kurwa jak ona miała na nazwisko. Przygryzając wargę zacząłem intensywnie myśleć, aż w końcu żaróweczka nad moją głową się zapaliła. Na zdjęciu była Lucy Payne, narzeczona jak i wielka miłość mojego barta Jamesa, a ta mała istotka to moja bratanica Sophie. Ej zaraz przecież ja znam to nazwisko. Z marsem na czole wstałem od komputera, po czym zszedłem na dół.
- Josh co ty taki dzisiaj zamyślony? - zapytał ze śmiechem Niall, na co ja zbyłem go machnięciem ręki po czym skierowałem się do salonu, gdzie miałem nadzieję zastać Liama. Nie pomyliłem się. Brunet siedział i oglądał z uwagą Toy Story 3.
- Liam mam małe pytanie - powiedziałem bez skrupułów, stając przed nim tym samym powodując zasłonięcie ekranu.
- Co cię do mnie sprowadza zła duszyczko? - zapytał ze śmiechem pauzując film pilotem.
- Ty masz dwie siostry czy więcej? - zapytałem z uwagą obserwując jego uwagę. Zmieszany Payne potarł nerwowo dłonie po czym opuszczając ze mnie spojrzenie, zaczął przyglądać się z uwagą telewizorowi.
- Dwie tylko dwie - szepnął po czym od pauzował bajkę dając mi tym samym do zrozumienia, że koniec rozmowy. Zdezorientowany wszedłem ponownie na górę do swojego pokoju i włączając ponownie zdjęcie Lucy na komputerze zacząłem jej się przyglądać. Im dłużej jej się przyglądałem tym bardziej przypominała mi Liama.
- Ja mam chyba jakieś halucynacje, albo może nie - szeptałem pod nosem, nagle klepnąłem się z dłoni w czoło - przecież ten debil pisze pamiętnik - obmyślając plan wtargnięcia do pokoju Daddiego, oglądałem dalej zdjęcia z przeszłości.
Oczami Lucy
- Gotowa? - zapytałam z uśmiechem żywiołowej 4-latki.
- Tak - odpowiedziała krótka, wstając z ławeczki w przedszkolu i biegnąc do wyjścia.
- Sophie poczekaj na mnie przy bramce - krzyknęłam za nią, po czym zbierając jej rzeczy szkolne ułożyłam je w szafce i ruszyłam do wyjścia. Olewając spojrzenia innych matek wyszłam za moją córeczką z tego przybytku.
- Mamo łap mnie - krzyknęła nagle i zaczęła biec w moją stronę. Rozszyfrowując jej plany otworzyłam szeroko ramiona w których po chwili już była mała brunetka. Z łatwością wzięłam ją na ręce.
- To co mała, lody i park - powiedziałam z uśmiechem.
Oczami Josh'a
- Wychodzę - po 3 godzinach oglądania usłyszałem upragnione słowa z ust Payne. Czekając na trzaśnięcie drzwi poruszyłem się nerwowo na krześle. Drzwi zdążyły tylko trzasnąć a ja już kierowałem się w stronę pokoju bruneta. Rozglądając się dookoła i upewniwszy się, że nikt mnie nie widzi wszedłem do środka. Stojąc na środku pokoju rozglądałem się za jakimś ciemnym bądź różowym zeszycikiem z napisem "Pamiętnik", albo znając Liama "Łyżki to zło, pamiętnik łyżkofoba". Śmiejąc się z własnych myśli podszedłem do jego łóżka i wsadzając rękę pod materac zacząłem go szukać. Nie znajdując go dam zdezorientowany zacząłem myśleć, gdzie sam bym się schował gdybym był pamiętnikiem. Myśląc intensywnie zacząłem kierować się w stronę szafy. Mechanicznie otworzyłem drzwiczki brązowego mebla, po czym zacząłem szperać pod stertą swetrów. Bingo. Zadowolony wyciągnąłem dość duży zeszyt (tia grubości Pisma Świętego) o jasnobrązowej okładce z napisem "Wspomnienia" (Nosz kurczę nie zgadłem ;/). Zadowolony ze znaleziska siadłem u niego na łóżku i zacząłem przeglądać kartki gdzie napisane były starannie różne teksty piosenek oraz wspomnienia. Nagle dojrzałem jedno z początków kariery. Zaciekawiony zacząłem je czytać.
"Dzisiaj razem z chłopakami poznaliśmy nasz band. Mogę powiedzieć na ich temat tylko tyle. Wszyscy wydają się spoko, prócz tego całego Devine. Dlaczego ma takie nazwisko? Może jest spokrewniony z Jamesem. Miałem o tym nie myśleć. No mogę tylko powiedzieć, że z tego całego Josha to jakiś przygłup i psychopata" - zdenerwowany zamknąłem to coś i rzuciłem o ścianę.
- Przygłup - krzyknąłem zły - Ja ci zaraz dam przygłupa - nagle zdenerwowanie jak przyszło tak i odeszło. Oddychając na uspokojenie ponownie poszedłem po pamiętnik Payne i zaciskając ze złości pięści zacząłem szukać czegoś o jego rodzinie. Odszukawszy odpowiedni fragment zacząłem go z zaciekawieniem czytać.
" Moja siostra. Moja mała siostrzyczka. W ciąży i to kurwa z tym całym Devinem. Ja pierdolę dlaczego? Dlaczego ona. Moja mała Lucy. Stop Liam to już nie jest twoja siostra. Dzisiaj oznajmiła to całej rodzinie. Stanęła przed nami w salonie i jak gdyby nigdy nic powiedziała, że wpadła i to zadowolona oznajmiła że ojcem jest ten cały James. Mama z tatą zaczęli wrzeszczeć, a ona. Ona tylko stała, a w jej oczach gromadziły się łzy. Tak samo jak w moich. Zaciskając pięści z rozpaczy patrzyłem jak matka krzyczała, że nie ma już córki, a ojciec wyrzucał ją z domu. A ja? Ja stałem jak zamurowany i potwierdzałem słowa matki. Nie mam już siostry bliźniaczki. Smutno spojrzała na mnie i wyczytałem z jej ust trzy słowa : Kocham cię braciszku, po czym ze spuszczoną głową wyszła z salonu i poszła do siebie. Po chwili zeszła spakowana na dół z tym całym Devinem.
- Kocham was - szepnęła patrząc mi w oczy - Liam braciszku - szepnęła czule moje imię.
- Ja już nie mam bliźniaczki - wysyczałem w jej stronę, po czym podszedłem i przytuliłem mocno mamę....... " 
Czytając to co raz bardziej miałem ochotę zabić tą ciotę. Kurwa James był moim bratem. Straciłem go. A ten co ma siostrę bliźniaczkę i nie chce jej znać bo zaszła w ciąże. Przysięgam jak go spotkam to powyrywam mu nogi z dupy. I powiem z poważaniem Josh Devine brat Jamesa Devina, narzeczonego Lucy Payne....

Dziękuje za wielką pomoc Pierniczkowi. Gdyby nie ona i jej pomysły rozdział pojawiłby się dopiero w weekend. Dziękuje też za to, że to czytacie. Do następnego kochani ;*

poniedziałek, 2 września 2013

Prolog

Kochaliście coś nad życie i baliście się, że to szczęście was kiedyś opuści? Nie?? Ja niestety tak, ale dzięki smutkom ciągnącym się za mną od lat, poznałam co to prawdziwa miłość. Być dla kimś wzorem. Moja historia jest inna. Odmienna. Chcecie ją usłyszeć?? No dobra.
Rozpoczyna się ona w roku 2009 w kwietniu tego otóż roku, kiedy miałam 16 lat dowiedziałam się, że zaszłam w ciążę. Myślałam, że rodzina pokrzyczy, pokrzyczy i sobie daruje, ale pomyliłam się. Żyję dzięki pomocy ojca dziecka w moim łonie. Rodzina wyrzekła się mnie, a ideałem rodzinnym został jak zawsze mój wzorowy brat bliźniak. Potem było już tylko lepiej. 6 grudnia 2009 roku w jednym z Londyńskich szpitali przyszła na świat, mała istotka którą pokochałam od pierwszego wejrzenia. Razem z Jamesem nazwaliśmy ją Sophie. We trójkę żyliśmy jak prawdziwa rodzina. Pomimo młodego wieku i braku doświadczenia radziliśmy sobie bardzo dobrze w roli rodziców. Niestety nawałnica kłopotów znowu nas dosięgnęła. James zachorował i to bardzo poważnie. Razem z Sophie starałyśmy się być przy nim cały czas. Niestety w 2 urodziny naszej słodkiej malutkiej córeczki James umarł. Moja bańka mydlana wtedy pękła, ale nie mogłam się poddawać. Mam wspaniałą córkę, pomimo braku mojego lubego na tym świecie mam nadzieję, że nadal obserwuje nas z góry i wspiera nas. 
Poznaliście moją historię życia. Czy coś się od tamtego momentu zmieniło? Chyba tak, zmieniłam nazwisko z Payne na Snow, a moja mała córeczka ma właśnie 3,5 roku. Kto by pomyślał, że czas tak szybko płynie.

Bohaterowie

Lucy Jasmine Snow (ur. 29.08.1993 r.)
"Coś lub ktoś zawsze musi coś spieprzyć"
James Devine (ur. 01.07.1992 r. +06.12.2011 r.)
"Zawsze się będę wami opiekował"
Sophie Annabeth Devine-Snow (ur. 06.12.2009 r.)
"Kocham cię mamusiu i ciebie tatusiu też"
Josh Devine (ur. 09.07.1991 r.)
" Postaram się dla ciebie"
ONE DIRECTION
Louis William Tomlinson (ur. 24.12.1991 r.)
Liam James Payne ( ur. 29.08.1993 r.)
Harry Edward Styles (ur. 01.02.1994 r.)
Niall James Horan (ur. 13.09.1993 r.)
Zayna Javvad Malik (ur. 12.01.1993 r.)
"Nie jesteśmy tylko marionetkami, mamy także uczucia" 

Obserwuje ;)