wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 11

Zła wyrwałam się Nicolasowi i wyszłam do ogrodu. Tam zaczęłam  sfrustrowana wrzeszczeć a sąsiedzi zaciekawieni wyszli z domu. Nagle moja jakże kochana stara sąsiadka pani Jackins zaczęła na mnie wrzeszczeć.
PJ - A tobie co dziecko w dupie ci się poprzewracało to spokojne osiedle a nie dom dla takich pomyleńców jak ty.
K - Zamknij mordę kapciu - powiedziałam i kucnęłam na trawie.
PJ - Jak ty do mnie mówisz.
K - Niech se pani idzie do domu oglądać Modę na Sukces a nie patrzy pani na mnie, przecież jestem tylko małpą w zoo - powiedziałam a załamana kobieta weszła do środka. Reszta sąsiadów wzięła z niej przykład. Ja zrozpaczona siadłam na trawie i zaczęłam myśleć. Nagle do ogrodu wylazła ta szmata do podłogi w towarzystwie Louisa.
Lou  - Korni poznaj moja dziewczyna Eleanor Calder.
K - Spieprzaj - powiedziałam i zaczęłam bawić się trawą.
E - Kogo widzą moje oczy stara przyjaciółeczka - zaśmiała się sarkastycznie.
K - Zamknij tą jadaczkę dwulicowa małpo - powiedziałam i wstałam do niej.
E - Bo co.
K - Nie wiem jak możesz się tu jeszcze pokazać po tym co zrobiłaś.
Lou - Dziewczyny - zaczął ale przerwałam mu machnięciem ręki.
E  -Co niby zrobiłam powiedziałam światu prawdę.
K - Tylko suka bez uczuć może wstawić do internetu i naśmiewać się ze swojego przyjaciela za to, że jest gejem - krzyknęłam jej w twarz, a ona wyszczerzyła swoje krzywulce.
Lou - Dziewczyny proszę spokój.
E - I moim zdaniem dobrze zrobiłam - wyszczerzyła się jeszcze bardziej.
K - Zaraz ci ten uśmieszek przyczepie do twojego grubego tyłka - wrzasnęłam i już chciałam się na nią rzucić kiedy jakieś silne męskie ramiona przytrzymały mnie w miejscu - Puszczaj.
Z - Uspokój się nie warto - szepnął mi do ucha i wzmocnił uścisk. Z domu wybiegł Nico.
Ni - Kori proszę nie rób tego stało się - powiedział smutno - Stałem się pośmiewiskiem i bardzo dobrze. Szkoda tylko, że dopiero teraz to ujrzałem. Wyjechałem nie przez pracę rodziców tylko przez to, że chciałem się zabić. Przez to, że nie umiałem poradzić sobie z tą presją z tymi wyzwiskami. - powiedział, a po jego jak i moim policzku spłynęła łza.
K - teraz to naprawdę cię zabiję - wrzasnęłam i chciałam rzucić się na Eleanor, ale Malik jeszcze bardziej oplótł swoje ramiona wokół mnie.
Lou - A tak w ogóle to Eleanor skąd wiedziałaś gdzie mnie szukać - powiedział zamyślony.
E - Aby wkurzyć tą sukę zrobię wszystko - uśmiechnęła się perfidnie i kręcąc przyczepą wyszła z mojego domu.
Lou - Eleanor zaczekaj - krzyknął za nią a ona pokazała mu tylko środkowy palec i sobie poszła.
Z - Już mogę cię puścić - zapytał spokojny a ja cała się trzęsąc siadłam na trawie i ukryłam twarz w dłoniach. Nagle poczułam na sobie trzy pary rąk. Byłam przytulana równocześnie przez Zayna, Nico i Louisa.
Lou - Przepraszam za nią - powiedział smutno.
K - To nie ty powinieneś przepraszać tylko ona.
Ni - Mała nie warto co było to się nie odstanie.
Lou - Nie wiedziałem że jest taka - powiedział przygnębiony a ja go mocno przytuliłam.
K - Najwidoczniej nie pokazała prawdziwej siebie tylko udawała tak jak przy nas - powiedziała  a chłopak posłał mi uśmiech.
Z - Wiem co możemy zrobić na poprawę humoru.
K - Hmm.
Z - Ułóżcie się wygodnie na trawie - zaczął nam tłumaczyć a my grzecznie się położyliśmy - Następnie weźcie ręce pod głowę i mówicie jakie kształty przybierają chmury - powiedział zadowolony z siebie. Spojrzałam na pierwszą chmurę i ze śmiechem zauważyłam że jest to zajączek lub króliczek zajadający marchewkę. Poleżeliśmy tak jeszcze chwilę nawet nie wiem kiedy zmęczona usnęłam przytulona do Zayna.

5 komentarzy:

Obserwuje ;)