piątek, 29 marca 2013

Rozdział 1

Kolejny zakończony dzień szkoły. Dobrze, że został już tylko miesiąc nauki. Więcej bym chyba nie wytrzymała. Poprawiłam kaptur na mojej głowie i otrzepałam spodnie. Ruszyłam w drogę powrotną do mojego pustego domu. Dlaczego pustego? Dobre pytanie. Moja mama jak zawsze jest na jakimś wyjeździe, a moja siostra aktualnie siedzi na 2 tygodniowych warsztatach z rysunku organizowanych w Hiszpanii. Załączyłam muzykę na słuchawkach i idąc przez park, zauważyłam szkolnych chuliganów znęcających się nad jakimś psem i chłopakiem. W mojej głowie powstało wspomnienie.
- Kori zawsze pamiętaj, my jesteśmy po to aby pomagać słabszym, a nie znęcać się nad nimi. Po to ćwiczymy sztuki walki. Mamy być obrońcami, a nie chuliganami.
- Dobrze tato.
Szybko potrząsnęłam głową i wyjmując słuchawki podeszłam do nich.
K - A wy co tu robicie szukacie okazji, to idźcie do sklepu - wrzasnęłam na nich, a Mark niby najgorszy z nich podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
M - A ty dziwaczko co tu cwaniakujesz też chcesz oberwać - wzmocnił uścisk na moim nadgarstku. Szybko mu się wykręciłam i powaliłam go na ziemię.
K - Zostawcie go i już mi stąd wypieprzać bo będziecie mieli ze mną do czynienia.
Oni szybko zostawili chłopaka i uciekli. Rozmasowując nadgarstek podeszłam do skulonej postaci. Delikatnie go przekręciłam i moim oczom ukazał się słodki farbowany blondynek o niebieskich oczach. Z łuku brwiowego jak i z wargi leciała mu krew.
N - Czemu mi pomagasz - powiedział tylko i zakrył oczy dłońmi.
K - Chodź trzeba cię o patrzeć. - podałam mu dłoń, a on niepewnie ją ścisnął i z moją pomocą wstał.
N - Pies co z psem - zaczął się rozglądać.
K - Twojemu pieskowi nic nie jest - pokazałam na kulkę przy nodze.
N - To nie mój pies. Oni się nad nim znęcali to chciałem ich powstrzymać.
Na te słowa zrobiłam zdziwioną  minę.
K - Pierwszy raz widzę osobę, która daje się pobić za psa, a teraz chodź mój dom jest niedaleko.
Wziął kulkę na ręce i niepewnie poszedł za mną. Po 3 minutach byliśmy już pod moją skromną chatką. Wpuściłam go do domu.
K - Poczekaj na mnie w kuchni jest tam - wskazałam mu kierunek, a sama poszłam szybko do swojego pokoju się przebrać .  Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zabierając po drodze z łazienki apteczkę zeszłam na dół do kuchni. Chłopak siedział na krzesełku i grzecznie czekał.
K - Już jestem - odwrócił się w moją stronę i zdziwiony podniósł brwi, ale szybko je opuścił. Oj chyba go zabolało. podeszłam do niego i położyłam apteczkę na blacie. Wzięłam gazik i go namoczyłam.- Uważaj teraz może zapiec - powiedziałam i przyłożyłam gazik do jego wargi. Chłopak mocno złapał mnie za rękę. Uśmiechnęłam się do niego, po czym drugim wacikiem oczyściłam mu brew i nakleiłam plaster.
N - Dziękuje - powiedział i posłał mi uśmiech - A ta w ogóle to Niall jestem.
K - Kornelia, ale wolę Lia - powiedziałam i podałam mu dłoń, na co on z uśmiechem ją uścisnął.
N - Dlaczego mi pomogłaś - zapytał gdy usiadłam obok niego.
K - Bo tak należy - powiedziała i spuściłam głowę. Chłopak podszedł do mnie i podniósł mój podbródek tak, żeby móc mi spojrzeć w oczy.
N  - Nikt nie chciał mi pomóc a ty to zrobiłaś. Dlaczego?
K - Ludzie bez serca przechodzą koło tego obojętnie, ale ludzie o sercu czystym jak łza pomogą każdemu kto pomoc potrzebuje - wyszeptałam a po moim policzku spłynęła łza.
N - Piękne słowa.
K - Ale nie moje. Tego nauczył mnie tato. Nie wolno przechodzić obojętnie obok krzywdy ludzkiej. trzeba pomagać.
N - I ty mi pomogłaś. - Nagle wzrok chłopaka spoczął na moim naszyjniku . - Jesteś Irlandką.
K - Nie mój ojczym był, ja jestem 100% Angielką. Chyba - to ostatnie wyszeptałam.
N - Jak mogę ci się odwdzięczyć za pomoc.
K - Nijak nie oczekuję niczego.
Nagle telefon chłopaka zaczął dzwonić, przeprosił mnie i odebrał chwilę porozmawiał po czym się rozłączył.
N - Dziękuje za pomoc, nigdy ci tego nie zapomnę, a teraz muszę już lecieć - wybiegł z mojego domu jakby go diabeł gonił. Przy mojej nodze nagle rozległy się jakieś piski. Spojrzałam tam i zobaczyłam mała kuleczkę. Podniosłam ją i zobaczyłam że to szczeniaczek. Wyglądał on tak
K - No to co zostaliśmy sami - powiedziałam do niego i się przytuliłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwuje ;)