poniedziałek, 25 marca 2013

Prolog

Wszystko było jak zawsze. Spokojny dzień. Moja siostra rysowała kolejny portret, tym razem jak ja i tata komponowaliśmy nową muzykę. Mama zaś z uśmiechem na ustach krzątała się po domu. My z tatą z radością wciskaliśmy klawisze fortepianu w salonie i pisaliśmy nuty na papierze. Każdy mógłby pomyśleć, że  ta rodzina zawsze będzie radosna. Niestety w życiu tej małej, szczęśliwej rodziny pojawił się problem. Ukochany ojciec powoli umierał na raka płuc. Na samym łożu śmierci oznajmił nam, że nie jest naszym biologicznym ojcem. Mama rozwiodła się kiedy byłam w jej brzuchu, a Lilo miała roczek. Po oznajmieniu tacie, że go kochamy, on zamknął oczy z uśmiechem na ustach i już ich nie otworzył. Zrozpaczona wróciłam do domu i dokończyłam komponowaną melodię, a moja siostra portret. W dniu pogrzebu portret stał przy trumnie, a ja na pożegnanie zagrałam naszą melodię (KLIK). Od tamtego momentu minęły 4 długie lata. Dużo się zmieniło w naszym życiu. Mama pogrążyła się w pracy, a kiedy z niej wraca wrzeszczy o byle co. Moja siostra zatraciła się w rysowaniu. A ja? Ja zajęłam się muzyką. Bez niej jestem nikim. Zawsze słucham muzyki. W szkole udaje niewidzialną. Zakładam bluzy z kapturem, a na lekcjach słucham muzyki. Nie mam przyjaciół. Każdy uważa że jestem dziwna. Tylko, że ta dziwaczka też ma uczucia. Skrywane głęboko, które pojawiają się tylko w domu. W jej azylu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwuje ;)