niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 12

"Za­kochałam się... przep­raszam, 
ja już nie pot­ra­fię myśleć."
- Jak dojedziecie masz zadzwonić - rozkazał Styles stojąc z Sophie na rękach przed autokarem - I nie ma żadnego ale.
- Jasne Harry - powiedziałam z uśmiechem, próbując pozbyć się z mojego brzucha motylków, które pojawiając się jak tylko chłopak jest blisko mnie - Zadzwonię na 100%.
- Będę na to czekał - powiedział smutno, zaraz jednak przywdział na twarz uśmiech  - Mam nadzieję, że szybko wrócicie.
- Harry to tylko 2-tygodniowy obóz.
- Chyba aż 2-tygodniowy obóz - powiedział oburzony. Pocałował Sophie w czółko i puścił ją wolno - Leć zając miejsce Skarbie.
- A mama? - zapytała z szeroko otwartymi oczkami.
- Mamusia zaraz przyjdzie do ciebie - powiedział i puścił wolno dziewczynkę, która już po chwili siedziała na fotelu w autobusie.
- Dlaczego kazałeś jej odejść? - zapytałam zdziwiona.
- Ponieważ przy niej nie mógłbym zrobić tego - powiedział i przybliżając się szybko do mnie złapał mnie za biodra i przysunął do siebie tak że między nami nie było wolnej przestrzeni.
- Harry co ty.... - nie dane mi było dokończyć ponieważ wargi chłopaka zaczęły napierać na moje usta. Zdziwiona otworzyłam usta zdziwiona, na co chłopak szybko zareagował i wślizgnął się w nie językiem. Kiedy zabrakło nam tchu oderwał się ode mnie.
- Teraz już możesz jechać - powiedział z uśmiechem - Będę odliczał dni do waszego powrotu - odparł jeszcze na pożegnanie po czym pomógł mi wejść do autobusu. Na koniec usłyszałam jeszcze jego cichy szept. - Kocham cię Lucy - już chciałam mu odpowiedzieć, ale autobus ruszył. Szybko siadłam na swoim miejscu i z Sophie na kolanach spojrzałyśmy w szybę, gdzie na dworze stał Harry i z uśmiechem na twarzy nam machał.
- Wiesz co mamusiu?
- Co? - zapytałam córeczki przenosząc swój wzrok na nią.
- Kocham go - powiedziała poważnie.
- Ja też - powiedziałam zgodnie z prawdą i mocno przytuliłam córeczkę do siebie.

Ostatni dzień obozu.....
- Lucy musisz zaśpiewać na koniec no nie daj się prosić - słysząc namawianie Danielle wybuchnęłam śmiechem.
- Ale dlaczego ty mnie tak namawiasz na ten występ?
- No bo - zawahała się jednak zaraz posłała mi szeroki uśmiech - Ponieważ uwielbiam jak śpiewasz i nie tylko ja, a poza tym ktoś musi zakończyć ten obóz z wielką pompą.
- I mam to być ja?
- No tak.
- Niech ci będzie - powiedziałam z uśmiechem - Zgadzam się.
- Naprawdę? - zapytała nie wierząc własnym uszom.
- Naprawdę - powiedziałam i nadal uśmiechając się ruszyłam w stronę domku mojego i Sophie gdzie miałam zamiar przygotować się na wieczór.
- Dziękuje - słysząc krzyk Dan za sobą wybuchnęłam radosnym śmiechem.

Stojąc  na scenie uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do mikrofonu.
- Dziękuje wszystkim za udział w tym obozie, myślę, że była to dla was świetna zabawa - uśmiechnęłam się na wspomnienie bitwy wodnej oraz bitwy na jedzenie - Było też parę smutnych scen, ale szybko zastępowaliśmy je śmiechem. Dziękuje jeszcze raz i na pożegnanie pragnę wam zaśpiewać piosenkę Seleny Gomez - słysząc wiwaty z widowni uśmiechnęłam się szerzej - No to zaczynamy.
Podczas śpiewania zauważyłam, na widowni znaną mi sylwetkę Harrego. Czując radosne trzepotanie serca uśmiechnęłam się szerzej i śpiewałam dalej. Teraz wiem to na 100%. Kocham go całą sobą.

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 11

"Przy­jaciele są jak ciche anioły, 
które pod­noszą nas, 
gdy nasze skrzydła za­pom­niały jak latać."
2 Tygodnie później.
- Na pewno masz wszystko? - zapytał Harry siedząc z Sophie na kolanach na moim łóżka.
- Hazza nie jestem małą dziewczynką jeszcze wiem jak mam się spakować - powiedziałam wywracając oczami i wrzucając do walizki kosmetyczkę.
- Wiem, że nie jesteś małą dziewczynką - powiedział dziwnie smutno.
- Co ci?
- Nie nic - powiedział szybko przywdziewając na twarz sztuczny uśmiech - Będę za wami strasznie tęsknił - powiedział już szczerze.
- To tylko 2 tygodnie - powiedziałam posyłając przyjacielowi uśmiech - A teraz możesz mi pomóc to zapiąć? - zapytałam ze śmiechem wskazując na niedomkniętą walizkę.
- Pewnie - sadzając młodą na łóżko podszedł do mnie i bez problemu zamknął moją walizkę - To co teraz idziemy pakować Sophie?
- Taaak - krzyknęła szczęśliwa Mała po czym poleciała szybko do swojego pokoju.
- To może ty jej pomóż a ja zaraz do was dojdę - powiedziałam, po czym siadłam na łóżko.
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony chłopak siadając obok mnie.
- Nie nic - skłamałam. Bo dobrze wiedziałam co się działo. Od 2 tygodni śni mi się on...on i jego zielone oczy. Nie tak jak dawniej ciemnobrązowe tylko zielone. I tu był problem. Bo ja nie mogę go kochać.
- Na pewno?
- Na 100% - powiedziałam i posłałam mu wymuszony uśmiech - Biegnij do Sophie bo zaraz zacznie sama się pakować.
- Idę idę - powiedział i ukazując te swoje cudne dołeczki poszedł do mojej córeczki.
- Dlaczego? - zapytałam szeptem po wyjściu Harrego, kładąc się na łóżku - Przecież wiesz, że cię dalej kocham - bawiąc się pierścionkiem zaręczynowymi dogłębnie myślałam o mojej przyszłości z Harrym która nigdy się nie spełni - Nie mogę - szepnęłam jedynie a po moim policzku spłynęła łza.

PRZEPRASZAM, ŻE TAK KRÓTKO, ALE NIE MAM ZA BARDZO WENY WIĘC JAK CHCECIE JAKOŚ POMÓC, ALBO NAPISAĆ TEN ROZDZIAŁ NA NOWO LUB NASTĘPNY TO PISZCIE NA MOJE GG: 7611649 ALBO NA MOJĄ POCZTĘ MARTA25091997@GMAIL.COM. 

Obserwuje ;)